Pierwsza część sobotniego nabożeństwa została uświetniona przez kwintet z Białorusi mający w swoim składzie gitarę oraz, rzadko spotykany akordeon. Co więcej gościliśmy chór Adventus z Podkowy Leśnej oraz wielu gości ze zboru Żoliborz i spoza kościoła. Wyjątkowa oprawa była spowodowana uroczystością Chrztu Świętego przeprowadzonego w trakcie 2 części nabożeństwa.

W trakcie Apelu Ewangelizacyjnego opartego na fragmencie Mt 9:36 pastor Krzysztof Romanowski wspominał starożytny Izrael, ale także Nowotestamentowy lud, który zbłądziwszy w mnogości nauk nie pochodzących od Boga zapomniał o rdzeniu Ewangelii jakim jest Zbawiciel i jego miłość do nas. Duch Święty kieruje każdym kto chce szczerze poznać tę prawdę zawartą w Piśmie Świętym.

Pastor podzielił się również trzema poruszającymi doświadczeniami przedstawionymi tydzień wcześniej na sobotnim nabożeństwie zorganizowanym jako uwieńczenie kongresu Adwentystycznego Stowarzyszenia Inicjatyw, który odbył się w Warszawie.

Główny mówca kongresu, stomatolog od 18 lat łączący pracę zawodową i misjonarską w Bangladeszu podzielił się z nami wielkimi przejawami mocy Bożej.

Pierwszym doświadczeniem była historia kazania, które wygłosił, a podczas którego z przodu Sali znajdowała się kobieta chora na raka, tak słaba, iż musiała leżeć, a którą to lekarze wypuścili do domu z informacją, iż nie mogą dla niej nic zrobić i uwagą, aby czekała na śmierć w domu. Milan Moskala, bo tak nazywa się wspomniany lekarz, obywatel Czech, pomodlił się na prośbę rodziny kobiety. Bo zakończonej modlitwie kobieta, która nie była w stanie siedzieć z bólu, wstała i oświadczyła, iż nic jej boli. Obecnie ów kobieta wraz z rodziną są członkami społeczności adwentowej w tamtym regionie.

Drugim doświadczeniem była historia paralityka, przyniesionego przez przyjaciół. Co ciekawe brat Milan modlił się wcześniej o wskazówkę na jaki temat ma mówić, a Bóg wskazał mu historię paralityka przyprowadzonego przed Jezusa przez 4 przyjaciół. Przez całe kazanie, które miało miejsce na świeżym powietrzu, schodzili się ludzie, a sparaliżowany leżał wpatrując się w mówcę. Po zakończonym przemówieniu, brat Milan wszedł do budynku. Tłumacz oznajmił mu, że wszyscy czekają na modlitwę o uzdrowienie paralityka, bo chcą zobaczyć czy chrześcijański Bóg jest silny. Brat Moskala odpowiedział, że nie chce wzbudzać sensacji i pomodli się kiedy ludzie pójdą do domów, na co tłumacz odpowiedział, że do domu nikt się nie wybierze. Po tych słowach brat Milan pomodlił się za leżącego chorego, który wstał!

Trzecim doświadczeniem była historia pastora, przyjaciela naszego stomatologa, który przeniesiony na nowe miejsce, dotychczas niezamieszkałe przez chrześcijan, starał się pozyskać dusze dla Chrystusa. Praca szła bardzo ciężko, a duch pogaństwa był mocny. Zdarzyło się, iż pastor zaprzyjaźnił się z dziećmi i to im zwiastował dobrą nowinę. Jeden z małych chłopców zaprosił sługę Bożego do domu, aby również jego mama mogła posłuchać o niezwykłym Jezusie. Niedługo potem kobieta ta została pierwszą chrześcijanką w tamtym regionie. Pewien czas później jej synek bawił się z innymi dziećmi nad stawem, do którego wpadł i utonął. Przerażone dzieci bały się komukolwiek o tym powiedzieć. Kilka godzin później zaniepokojona matka zaczęła szukać zguby. Doprowadziło to ją na brzeg stawu, a tam wyłowiła zwłoki dziecka. Pojawiła się tam cała okoliczna społeczność i szybko pojawiła się opinia, że śmierć chłopca jest karą bogów za zmianę wiary matki. Wezwano adwentystycznego pastora, który trzymając martwe od 6 godzin dziecko, pomyślał, że to dziwny pogrzeb i powinien wykorzystać możliwość przemawiania do tak dużej grupy ludzi. Zaczął się modlić i jak sam relacjonuje, można by usłyszeć igłę uderzającą o ziemię, gdyby ktoś ośmielił się taką upuścić. W trakcie modlitwy chłopiec, który miał pełno mułu i wodorostów w każdym zakątku ciała, zaczął się ruszać i płakać. Prawdziwy cud zmartwychwstania!

Pierwsza część nabożeństwa zakończyła się pieśnią wykonaną przez chór Adventus.

W drugiej części nabożeństwa byliśmy świadkami chrztu 6 katechumenów. Należeli do nich młode dziewczyny – Karolina i Sonia; Marcin, którego tato chrzcił się równo 40 lat wcześniej; Tomek – student; Jarek, który pierwszy raz w kościele pojawił się 20 lat temu, a w międzyczasie zdążył zostań członkiem kościoła Mormonów oraz Marcin –żołnierz. Całe niebo musiało się radować widząc tą różnorodną grupę chcącą poświęcić swoje życie Bogu.

Pastor w trakcie kazania, kierując uwagę zgromadzenia i braci oraz sióstr mających wkrótce zanurzyć się w wodzie, mówił o wielkim nauczycielu, Jezusie, który jest wielkim pragnieniem serca każdego człowieka. Odpowiada on każdemu kto go szuka i daje nam siłę aby pokonać naszą grzeszną naturę. Jednak, aby to uczynić, musimy najpierw umrzeć dla naszego „ja”, tak jak nasiono, które obumiera, aby mogła się narodzić roślina.

Marcin Grzesiak


fot. Błażej Owczarek