W ostatnią sobotę lutego swoimi myślami dotyczącymi chrześcijańskiego życia dzielił się podczas kazania pastor Jarosław Trojanowski.

Dlaczego czytamy Pismo Święte? Co nami kieruje, że chcemy sięgać po Biblię i poświęcać czas na czytanie po raz kolejny te same historie? Czy po to by uzupełnić naszą wiedzę lub ją poszerzyć? Mam nadzieję, że nie. Albo nie tylko. Często wracamy do już przeczytanych historii by z pomocą Ducha Świętego wzmocnić naszą wiarę w Boga, by w znanych tekstach odkryć Bożą drogę dla naszego życia.

Gdzie w Biblii znajduje się Twoje ulubione miejsce mówiące o zbawieniu człowieka?
Czy jest to opis Świątyni i jej rytuałów? Czy jest to księga Apokalipsy, lub opis działalności i życia Jezusa Chrystusa na ziemi? A może jest to księga Izajasza i jej 53 rozdział?

Zatrzymajmy się przy 53 rozdziale księgi Izajasza. Ten fragment czytał z zaciekawieniem dworzanin królowej Etiopii, wracający z Jerozolimy. Nie rozumiał tego co czytał, ale z drugiej strony nie chciał ot tak przeczytać i zapomnieć, bo jakoś podświadomie zdawał sobie sprawę, że to co czyta jest ważne i może mieć duże znaczenie dla Jego życia. Duch Święty sprawił, że na jego drodze stanął Filip, który wyjaśnił mu kto jest bohaterem 53 rozdziału księgi Izajasza – Jezus Chrystus. Zrozumienie znaczenia tego fragmentu zmieniło życie tego człowieka. Został parę chwil później ochrzczony i z radością wrócił do swego kraju i domu.

Co zatem możemy znaleźć w 53 rozdziale tej starej księgi? Co takiego dostrzegł Etiopczyk, że Jezus stał się jego osobistym zbawicielem?

Czytając ten fragment ma się wrażenie, jak byśmy czytali końcówkę którejś z ewangelii. 53 rozdział zawiera retrospekcję misji Jezusa na ziemi, opisuje cel i sposób realizacji tego celu przez Jezusa.

Jezus był bezgrzeszny, bo tylko bezgrzeszny Stwórca świata mógł uratować jego mieszkańców. Jezus nie był najprzystojniejszym mężczyzną w Izraelu, bo nie tym miał przyciągać uwagę współczesnych. To Jego pokora, dobroć i miłość do człowieka miały być tym co pociągały ludzi żyjących w tamtych czasach jak i w przyszłości.
Współcześni czekali na Mesjasza, mocnego, bogatego, potężnego, który odmieni ich ziemskie życie tu i teraz. A ten prawdziwy Mesjasz nie dorastał do standardów tego wyimaginowanego. Bo jak długo można milczeć i być pokornym? Jak długo można pozwalać sobie na plucie w twarz i poniżanie? Jak Król Wszechświata i Jego Twórca mógł dać się pozwolić ukrzyżować swoim stworzeniom? To było nie do pomyślenia, to nie mógł być Mesjasz. A jednak ludzie po raz kolejny się pomylili.

Izajasza pisząc 53 rozdział wydaje się jakby był świadkiem tych wydarzeń. Jakby został przeniesiony w czasie kilka stuleci do przodu, oddając emocje jakie towarzyszyły tym wydarzeniom.
To co jednak jest najciekawsze, to fakt, że Izajasz opisując śmierć Jezusa i opisując realizację planu zbawienia robi to w czasie przeszłym. Pisze to tak, jak by to się już dokonało? Skąd ta pewność na kilka stuleci wstecz?

Wizja którą otrzymał, była tak realna, tak spójna z przekazem patriarchów i proroków, była od samego Boga. Ten obraz Jezusa i realizowanego planu zbawienia był tak pewny, że Izajasz miał 200% przekonania, że nie ma innej opcji. Plan uratowania ludzkości, ustalony przed założeniem świata jest sukcesywnie realizowany i będzie doprowadzony do końca – to wiedział Izajasz. Chciał nam to przekazać, że zbawienie ludzkości jest pewne, tak pewne, że można o nim pisać w czasie przeszłym mimo, że koniec jeszcze nie nastał. Jezus nie odpuści i powróci wkrótce. Tę pewność możemy mieć również my żyjący wieki po Chrystusie.