Nabożeństwo rozpoczęło się punktualnie o 09:30. Po wspólnej pieśni i wysłuchaniu psalmu, zbór pomodlił się dziękczynną modlitwą z prośbą o Boże błogosławieństwo. Apel ewangelizacyjny wygłosił pastor Mirosław Karauda. Tekst przewodni został zaczerpnięty z Ewangelii Łukasza: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (Łk 11, 23). Pastor apelował o czynne zaangażowanie się zebranych w dzieło dzielenia się z innymi Dobrą Nowiną o zbawiennej mocy Jezusa Chrystusa.

Tematem Szkoły Sobotniej był zaś problem konfliktu pomiędzy „nasieniem niewiasty” i „nasieniem węża” – prześledzony w dziejach Kaina i Abla, Noego, Abrahama i Jakuba. Rozważano dzieje konfliktu nie tylko pomiędzy ludźmi wiary i niewiary, ale też wewnętrzny konflikt, jaki rozgrywa się w każdym człowieku od momentu jego urodzenia. Konflikt pomiędzy ciałem a duchem, pomiędzy wiarą a zwątpieniem, pomiędzy słabością człowieka a wiarą w potęgę Bożą pomimo tej słabości.

Druga część nabożeństwa rozpoczęła się od historii opowiedzianej najmłodszym uczestnikom nabożeństwa przez siostrę Karolinę Harasim. Krótka historia była relacją z zapisu biblijnego, w którym apostoł Paweł wieziony przed oblicze cesarza rzymskiego, ratuje załogę statku dzięki Bożej interwencji. Ratuje, ponieważ ma wiarę i autorytet, żeby zaordynować pozbycie się ładunku, nawet szalup, a potem dopłynięcie wpław z mielizny. Dzięki wierze jednego człowieka uratowało się mnóstwo ludzi.

Pastor Mirosław Karauda wygłosił kazanie oparte o proste rozważanie. I proste nie znaczy w tym wypadku – mało poważne. Wręcz przeciwne. Rozważanie zaś dotyczyło tego stanu, w którym znajdowali się Żydzi w czasach Chrystusa. Ludzie Ci znali Biblię, nawet ją studiowali, a jednak nie potrafili dokonać właściwej refleksji, dotyczącej własnego stanu duchowego. Prostytutki i złodzieje „wyprzedzali w drodze do Królestwa Bożego” większość tzw. religijnych ludzi, na czele z faryzeuszami i uczonymi w piśmie, nazwanymi wręcz w pewnym momencie „grobami pobielanymi”. Jak łatwo można zachować ceremonializm religijny, pozory pobożności, podczas gdy prawdziwa wrażliwość na głos Boży i miłość do człowieka wyrażana w nieuświadomionych, niekalkulowanych uczynkach miłosierdzia bywa uznawana za coś mało znaczącego. Warto jest się nad tym zastanowić.

M.L.


fot. Ł.C.