W sobotę gościliśmy w naszym zborze pastora Jacka Mattera. Pastor na wstępie ucieszył się z cudu, jaki nastąpił w naszym zborze, mianowicie cudownego rozmnożenia wiernych na drugiej części nabożeństwa. 🙂

Tekstem przewodnim kazania był fragment z Ewangelii Jana 14, 2: „W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce.”

Pastor podkreślił słowa „idę przygotować wam miejsce” i zapytał wiernych: „To znaczy co będzie robił Jezus?”

My się przygotowujemy, to wiadomo. A dlaczego On?

Pastor nawiązał do historii Józefa. Jedyny syn Jakuba, który zawsze miał Boga przed oczyma. Ten człowiek był Boży! Józef prawdziwie bolał nad nieprawościami swoich braci i jakkolwiek moglibyśmy się dziwić, dlaczego Jakub tak go wyróżniał, jakkolwiek może się nam faworyzowanie wydawać niestosowne, to nie zmienia to faktu, że Józef cały czas żył „po Bożemu”. Jego życie było odzwierciedleniem relacji w niebie. Jakub mówi do Józefa „chodź, a poślę cię” (I Ks. Mojż. 37,13) Józef odpowiada – jestem gotów. Odpowiada ‘jestem gotów’ mimo tego, jak bardzo bracia go nienawidzili. I tu widać charakter Józefa. Jeśli ojciec go posyła, to on jest gotów. I tyle.

Gdy trafia do Egiptu, żyje po swojemu, czyli „po Bożemu”. W niczym nie rezygnuje z tego, co reprezentował wcześniej. Niezależnie od tego, co mówili o nim, jest wciąż taki sam. To jest cudowny przykład dla nas. Jesteśmy uwikłani w kosmiczną zawieruchę wojenną! Wszyscy. Gdy tylko dzieje się coś niedobrego w naszym życiu, utrata pracy, niepowodzenia, od razu z rozczarowaniem zadajemy pytanie: „Gdzie jest Bóg?” Tymczasem Józef takich pytań nie stawiał!  Gdy został w końcu jedną z najważniejszych osób po faraonie, nadal niezmiennie był Bożym człowiekiem. Gdy dał się poznać swoim braciom, powiedział: „Lecz teraz nie trapcie się ani nie róbcie sobie wyrzutów, żeście mnie tu sprzedali, gdyż Bóg wysłał mnie przed wami…” (I Ks. Mojż. 45,5) Tak? Naprawdę Bóg wysłał? Tak powiedzieć o swojej krzywdzie?

Wiele osób tak potrafi powiedzieć o swojej krzywdzie?

Pomyślmy o słowach z krzyża – „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Trzeba być naprawdę Bożym człowiekiem, żeby umieć tak podejść do swojego cierpienia. A Józef taki był. Okazał braciom ogromną miłość, mimo całego zła, które go spotkało z ich rąk. Jego miłość była namacalna i autentyczna a mimo to, gdy Jakub umiera, bracia Józefa się przerazili. „Może Józef będzie teraz wrogo do nas usposobiony”? A Józef zapłakał. Dlaczego? Przecież przez tyle lat dał dość dowodów, że ich kocha i że nie szuka zemsty! Józef znosi nawet to.

Wracając do tekstu przewodniego i informacji, że Jezus idzie przygotować nam miejsce, zadajmy sobie znowu pytanie, co to znaczy. Pomyślmy, czy dla istot z innych światów, naprawdę będzie to taka rozkosz patrzeć, jak ci, przez których Jezus cierpiał, trafiają do Nieba?

Jezus mówi, że przygotuje tych, którzy maja prawo mieć obawę, co do wpuszczania ludzi do Nieba. Jezus zapewni ich, że mogą nas spokojnie przyjąć, bo gwarantuje za nas. A dziury po gwoździach będą tego dowodem.

Jedyne o czym musimy myśleć w każdej chwili naszego życia, to fakt, że naszym powołaniem nie jest zyskanie poklasku tego świata, sukcesu czy kariery, tylko podążanie za Barankiem.