Jaki obraz Hioba jest nam potrzebny, aby nasza wiara wytrwała w chwilach ciężkiej próby?  Czy Bóg ponosi jakąkolwiek odpowiedzialność za dopuszczanie prób wiary, którym towarzyszy cierpienie? I czy cierpiąc ze względu na wiarę w Chrystusa, uczestniczymy w „Jego cierpieniach”?


Wierzę bezinteresownie


Kiedy na dom Hioba spadają wszystkie nieszczęścia opisane w I rozdziale księgi Hioba – utrata majątku, domu, służby, trzody i na końcu śmierć dzieci – Hiob rozdziera swoje szaty, goli głowę, a na koniec pada na ziemię i oddaje Bogu pokłon. Wtedy wypowiada te niezwykłe słowa: „Nagi wyszedłem z łona matki mojej i nagi stąd odejdę. Pan dał, Pan wziął” (Hi 1:21). Tymi słowami Hiob wyraził prawdę o swoim Bogu i prawdę o swojej wierze: wszystko co posiadał było darem od Boga, a doświadczane dobro i powodzenie w życiu nie decydują o jego wierze w Najwyższego. Pomimo ogromnej tragedii, która niejednemu odebrałaby wiarę w Boga, Hiob wypowiada znamienne słowa: „Niech imię Pańskie będzie błogosławione”. Autor księgi chwali za to Hioba słowami: „W tym wszystkim nie zgrzeszył Hiob i nie wypowiedział nic niestosownego przeciwko Panu” (w. 22).

Postawa Hioba nie zmienia się również wtedy, kiedy jego ciało pokrywa trąd „od stóp aż do głowy” (Hi 2:7). Gdy przed Bogiem szatan oskarżał Hioba o interesowną wierność Bogu i mówił „Skóra za skórę! Wszystko, co posiada człowiek, odda za swoje życie. Lecz wyciągnij tylko rękę i dotknij jego kości i jego ciała, a na pewno będzie ci złorzeczył w oczy” (Hi 2:4-5), to rzucił de facto oskarżenie na dzieło rąk Boga, sugerując, że nawet tak bogobojny człowiek jak Hiob, poświęci wszystko, w tym własną rodzinę, byle tylko ratować własną „skórę”. Nie była to jedynie jego ocena Hioba, ale w ogóle człowieka, który nie jest w stanie poświęcić własnego życia dla innych. Zawarte jest w niej szyderstwo z przyszłej ofiary Syna Człowieczego, który postanowił poświęcić za ludzi swoje życie.

Hiob nie załamuje się również po straszliwych słowach wypowiedzianych z ust najbliższej mu osoby, gdy skrobiąc owrzodzone i posypane popiołem ciało, słyszy: „Czy jeszcze trwasz w swojej pobożności? Złorzecz Bogu i umrzyj!” (Hi 2:9). Skoro nie uzależnia wiary w Boga od Jego błogosławieństw – a o to posądził go szatan przed Bogiem w słowach „Czyż za darmo Hiob czci Boga”? (1:9) – dlatego też i żonie odpowiada: „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?” (Hi 2:10 BT). Hiob odkrywa tu kolejną tajemnicę swojej wiary: nie tylko nie jest uwarunkowana od Bożych błogosławieństw i powodzenia w życiu, lecz nawet zesłane przez Boga tak straszliwe cierpienie i zło (tak sądzi Hiob, choć czyni to szatan), nie odbiera mu wiary w Niego.

Jeszcze do tego momentu Hiob bez jednego narzekania akceptuje swoją tragiczną sytuację, z pokorą przyjmuje cierpienie i nie przechodzi mu przez myśl, aby czynić z tego powodu wyrzutów Bogu i oskarżać Go o niesprawiedliwość. Autor księgi ponownie chwali Hioba: „W tym wszystkim nie zgrzeszył Hiob swymi usty” (2:10). A więc nie złorzeczył Bogu, do czego namawiała go żona.

Lecz z każdym mijającym dniem, gdy Hiob siedząc w milczeniu z trójką przyjaciół rozmyśla o swojej sytuacji, jego serce wypełnia przygnębienie i rozgoryczenie, potęgując psychiczny ból i samotność (Hi 2:13). Ile podczas tych siedmiu dni i nocy w umyśle Hioba przewinęło się wątpliwości? Jakie pytania zaczęły dręczyć obolałą duszę Hioba, która nie była w stanie zrozumieć dlaczego Bóg – jak mniemał – zesłał na niego wszystkie te nieszczęścia? Jakie emocje i uczucia wywoływały one w coraz mocniej rozbitym sercu Hioba? Czy przez te siedem dni milczenia, Hiob nie czekał na szybką reakcję i odpowiedź Boga, który wyjaśni, zakończy i naprawi zaistniałą sytuację? Czy nie modlił się wtedy w duchu o wyjaśnienie? Ale tydzień minął i żaden głos Boga nie przerwał milczenia. Hiob został sam ze swoimi myślami, pytaniami, domysłami i bólem. Wiedział przecież, że był Bogu wierny, postępował uczciwie, sprawiedliwie i Mu ufał… za co więc Bóg go karze? I dlaczego milczy? Nieznośną ciszę przerywa w końcu sam Hiob, dając upust nagromadzonemu rozgoryczeniu, zniechęceniu, uczuciom rezygnacji i osamotnienia, jakie zdążyły przez tydzień napełnić jego duszę. Niczym wody wezbranej rzeki, z ust Hioba wylewają się skargi na swój los i na swojego Boga.


Nie warto żyć


Hiob rozpoczyna od przeklęcia dnia, w którym przyszedł na świat: „Bodajby zginął dzień, w którym się urodziłem, i noc, w której powiedziano: Poczęty jest mężczyzna! Bodajby ów dzień obrócił się w ciemność, bodajby o niego nie pytał Bóg na wysokości i nie zabłysł nad nim jasny promień!Czemu nie umarłem już w łonie matki, czemu nie zginąłem, gdy wyszedłem z łona?… byłbym jak poroniony, zagrzebany płód, jak niemowlęta, które nigdy nie ujrzały światła…” (Hi 3:3-4.11.16). Patriarcha tak bardzo cierpi, że pragnie już tylko śmierci: „Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno, szukają jej bardziej niż skarbu w roli; cieszą się, skaczą z radości, weselą się, że doszli do grobu” (3:21-22 BT). Zanim przejdzie od narzekania do oskarżania i obwiniania Boga, czego wielu chrześcijan nie chce dostrzec, aby zachować idealistyczny obraz historii Hioba, którego Pan na końcu pochwalił (o tym w dalszej części artykułu), Hiob wyznaje jeszcze, że od dawna lękał się jakiegoś nieszczęścia, które spadnie na jego dom: Płacz stał mi się pożywieniem, jęki moje płyną jak woda, bo spotkało mnie, czegom się lękał, bałem się, a jednak to przyszło” (w.24-25 BT). Ten lęk Hioba możemy też dostrzec w ofiarach, jakie składał za synów i córki lubiących uczty i zabawy, bowiem składając je „Myślał Hiob: Może zgrzeszyli moi synowie i znieważyli Boga w swych sercach?” (Hi 1:5). Czy Hiob nie łączył tragicznych nieszczęść, które spadły na jego dom z domniemywanymi grzechami swoich dzieci? Tak zresztą ich śmierć odczytali przyjaciele Hioba (Hi 8:4). Choć bardzo możliwe, że obserwując cierpienia i zło dotykające ludzi dookoła, a omijające jego dom, Hiob zadawał sobie pytanie, jak długo nieszczęścia mogą omijać człowieka? I stąd ten lęk.

Kiedy mowę zakończył Elifaz, pierwszy z trójki wątpliwych przyjaciół, którzy przyszli „pocieszać” Hioba, przyznaje on, że jego cierpienie i udręka są tak wielkie („cięższe niż piasek morski” – Hi 6:3), a strzały Wszechmocnego tkwią w jego duszy tak mocno (aż „pije ich jad” – w.4), że sam wypowiada „nierozważne słowa” (w.3). Dlatego woli, aby prędzej go Bóg „zmiażdżył i przeciął nić jego życia”, zanim on zaprze się „słów Świętego” (w.10). Obawiał się bowiem, że nie wytrwa z powodu wyczerpania (Bo czy wystarczy mi sił, żeby wszystko wytrzymać? Czy zachowam cierpliwość do samego końca?” – w.11-12 BWP). Hiob zdawał więc sobie sprawę, że jego słowa zrodzone z bólu i cierpienia mogą doprowadzić go do odrzucenia Bożych słów i rozkazów. Życząc sobie śmierci (Nikt już mnie powtórnie nie ujrzy: spojrzysz, a już mnie nie będzie” – 7:8), szczerze wyznaje, że nie potrafi powstrzymać się od wykrzyczenia Bogu wszystkiego, co czuje jego cierpiące i osamotnione serce: Dlatego nie mogę już dłużej powstrzymać ust swoich, będę mówił w utrapieniu mojego ducha, będę narzekał w goryczy mojej duszy” (w.11).


Dlaczego mnie krzywdzisz?


Cierpiący, osamotniony i rozgoryczony Hiob, który nie potrafi pojąć przyczyn nieszczęść, jakie na niego spadły, winą za nie obarcza w końcu Boga: „Dlaczego wymierzasz we mnie wszystkie Twoje ciosy? Czy jestem dla Ciebie aż takim ciężarem?” (Hi 7:20). Po mowie Bildada zarzuca Bogu brak sprawiedliwości („On gubi zarówno niewinnych jak i winnych” – 9:22), bezduszność („On szydzi z rozpaczy niewinnych” – 9:23), sprzyjanie bezbożnikom („Gdy ziemia wydana jest w ręce bezbożnika, On zakrywa oblicze jej sędziów” – 9:24), uciskanie i gardzenie swymi dziećmi („Czy masz z tego korzyść, że uciskasz, że gardzisz tworem swoich rąk?” – 10:3), żerowanie na jego upadkach („A chociaż skryłeś to w swoim sercu, wiem, że taka była twoja wola: Pilnować mnie, czy grzeszę, i nie przepuścić mi winy” – w.13-14), oraz gnębienie i prześladowanie („A choćbym miał i słuszność, to i tak nie podnosiłbym głowy, syty hańby i pełen nędzy. A gdyby chciała się podnieść, polowałbyś na mnie jak lew, aby okazać nade mną straszliwą moc. Stawiałbyś coraz to nowych świadków przeciwko mnie, wzmagałbyś swoją zawziętość na mnie, prowadziłbyś nowe ataki przeciwko mnie” – w. 15-17).

Kiedy mowę kończy Sofar, Hiob pragnie sądzić się z Bogiem o swoją niewinność („Ja jednakże chciałbym odezwać się do Najwyższego i radbym się z Bogiem rozprawić… Ileż to więc jest moich przewinień i grzechów? Ujawnij mi mój występek i grzech!” – Hi 13:3.23) i głęboko wierzy w zwycięstwo („Oto ja wszcząłem sprawę; wiem, że będę uniewinniony” – w.18). Hiob „na śmierć” wierzy w swoją niewinność i „na śmierć” ufa Bogu, który na pewno nie odrzuci sprawy sprawiedliwego: „Choćby mię i zabił, przecię w Nim będę ufał; wszakże dróg moich przed obliczem Jego będę bronił. Już to może być ratunkiem dla mnie, bo żaden niegodziwy nie może stanąć przed Nim” – 13:15 BG, w.16 BW). Przyjaciele Hioba dalej usiłują go przekonać, że przyczyną jego nieszczęść są grzechy, do których nie chce się przyznać, a Bóg za nie go ukarał. Nieustępliwie broni jednak swojej niewinności, a z przyjaciółmi zgadza się tylko w jednym: to Bóg zesłał na niego nieszczęścia, lecz nie z powodu jego nieprawości, ale z własnej woli, aby go gnębić. Nikt z nich nie domyślał się, że Hiob może cierpieć z powodu bogobojności i prawości, i że nie Bóg jest sprawcą jego nieszczęść. Po mowie Elifaza, rozbity Hiob kontynuuje obwinianie Boga: „Bóg wydał mnie przewrotnym i wtrącił mnie w ręce bezbożnych. Żyłem spokojnie, lecz On skruszył mnie, a pochwyciwszy za kark, zdruzgotał mnie i postawił mnie sobie za cel. Dookoła mnie świszczą jego pociski, drą bezlitośnie moje nerki, wylewa się na ziemię moja żółć. Zadaje mi cios za ciosem, naciera na mnie jak wojownik… Moja twarz jest czerwona od płaczu, a na moich powiekach ciąży mrok, chociaż na moich dłoniach nie ma występku, a moja modlitwa jest szczera. O ziemio, nie zakrywajże mojej krwi i niech nie ustanie moja skarga!” (Hi 16:11-14.16-18 BWP).

Kiedy przyjaciele Hioba wzmagają swoje oskarżenia za jego upór w nie przyznawaniu się do popełnionych nieprawości, stając się wobec niego szyderczy i coraz bardziej nieuprzejmi, Hiob nazywa ich gnębicielami i prześladowcami, oraz ponownie odwołuje się do Boga, jako jedynego ratunku, który mu pozostał: Już i teraz mój Świadek jest w niebiosach, mój Orędownik na wysokościach. Naśmiewają się ze mnie moi przyjaciele, więc moje łzawe oko spogląda ku Bogu(Hi 16:19-20 ŚTB). I choć dalej nie przestaje zarzucać Bogu ucisku („Wiedzcie, że to Bóg niesprawiedliwie obszedł się ze mną i omotał mnie swoją siecią… Pozbawił mnie mojej czci i zdjął koronę z mojej głowy. Bije mnie ze wszystkich stron, tak że ginę, jak drzewo wyrwał moją nadzieję. Uniósł się gniewem przeciwko mnie i zaliczył mnie w poczet swoich wrogów. Nadciągnęły razem jego hufce, usypały wały przeciwko mnie i rozbiły obóz dookoła mojego namiotu” – 19:6.9-12), to jednocześnie wie, że tylko Bóg może rozstrzygnąć spór, jaki wniósł przeciwko Niemu: „Niech On sam rozstrzygnie spór człowieka z Bogiem, jak sprawę między jednym człowiekiem a drugim” (16:21). I właśnie wtedy, kiedy najboleśniej odczuwa cierpienie, osamotnienie i opuszczenie przez przyjaciół („Jak długo będziecie dręczyć moją duszę i gnębić mnie słowami? Już dziesięć razy znieważyliście mnie…” – Hi 19:2-3), przez bliskich („Moi bracia trzymają się z dala ode mnie, a moi znajomi stronią ode mnie. Moi krewni opuścili mnie, a goście mojego domu zapomnieli o mnie”– w.13-14), w tym żonę (Moim oddechem brzydzi się moja żona, jestem wstrętny swoim rodzonym braciom” – w.17), również przez służbę („Domownicy i służebnice moje uważają mnie za obcego… Gdy wołam na mego sługę, nie odzywa się; sam muszę go błagać” – w. 15-16), oraz przez powierników i tych, których kochał (Nawet mali chłopcy mną gardzą; gdy powstaję, urągają mi. Wszyscy moi powiernicy brzydzą się mną, a ci, których miłowałem, zwracają się przeciwko mnie” – w.18-19), czując zewsząd prześladowanie (Czemu prześladujecie mnie, jak to czyni Bóg?” – w. 22), Hiob wypowiada te niezwykłe słowa: Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje i jako ostatni nad prochem stanie. Potem me szczątki skórą przyodzieje, i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą Go, nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty za tym” (w.25-27 BT).

A więc ten sam Hiob, który tak oskarża Boga o niesprawiedliwość, obojętność i ucisk, tak Go obwinia za cierpienia i nieszczęścia, a nawet za niweczenie w ludziach nadziei (Hi 14:18-19, 19:10 BWP), nie ma jednocześnie nikogo oprócz Boga, gdzie mógłby znaleźć nadzieję i ratunek! Czy to możliwe, aby u wierzącej osoby wystąpić mogły tak przeciwstawne postawy? Owszem, jeśli wierzy tak bardzo jak Hiob, jak on jest tak prawa i jak Hiob tak mocno cierpi.


Niech odpowie mi Wszechmocny!


Lecz życie Hioba toczyło się dalej, mijały miesiące (Hi 7:3, 29:2), a jego tragiczna sytuacja nie poprawiała się, udręka i ból nie ustępowały. Wyjaśnienia i rady przyjaciół, które szybko zamieniły się w oskarżenia i szyderstwa, potęgowały jego rozpacz, rozdarcie i osamotnienie. Hiob oznajmia więc, że bezbożnym powodzi się w życiu równie dobrze, jak bogobojnym, że Boża rózga nie smaga ich za nieprawości i jawne lekceważenie Wszechmocnego (Hi 21:7-18), w tym niegodziwców ciemiężących, okradających i mordujących ubogich, wdowy i sieroty (24:2-16). Twierdzi nawet, że Bóg nie zważa na jęki i modlitwy pokrzywdzonych wołających do Niego o pomstę (w.12). Zanim Hiob wypowie do przyjaciół ostatnie słowa, wspomina dni kiedy „Wszechmocny był ze mną” (29:5), oraz dobro i sprawiedliwość, jakie on okazywał ludziom (w.12-17), szacunek jakim oni go darzyli (w.7-11, 21-25) choć teraz naśmiewają się z niego i szydzą (30:1.9-13). Za to także obwinia Boga: Bo On rozluźnił mój powróz i upokorzył mnie; dlatego dali wobec mnie upust swawoli” (w.11). Przepełniony bólem (w.17), nadal zarzuca Bogu okrucieństwo i wini za swoje nieszczęścia, który „Z wielką siłą uchwycił moją szatę, ściska mnie jak kołnierz mej koszuli. Rzucił mnie w błoto, upodobniłem się do prochu i popiołu. Krzyczę do Ciebie, lecz mi nie odpowiadasz; stoję, lecz Ty nie zważasz na mnie. Okazałeś się okrutny dla mnie; swą mocną ręką zwalczasz mnie… Gdyż wiem, że chcesz mnie wydać na śmierć… Zaiste, oczekiwałem szczęścia, a przyszło nieszczęście, wyglądałem światłości, a nastała ciemność” (30:18-23.26). Na koniec jeszcze raz zapewnia o swojej niewinności, uczciwości oraz miłosierdziu okazywanym potrzebującym (31:5-34) i domaga się od Wszechmocnego, aby wykazał jego winę, a tym samym dał odpowiedź, za co spotkała go niesprawiedliwość i cierpienie: „Oto mój podpis! Niech mi odpowie Wszechmocny!” (w.35).


Czy na pewno to wiesz?


I po mowach młodego Elihu, któremu wydawało się, że poznał przyczynę cierpień Hioba, Pan odpowiada Hiobowi. Czyni to w sposób szczególny, gdyż prosi Hioba, aby udzielił mu odpowiedzi na swoje pytania, m.in.: Gdzie byłeś, gdy zakładałem ziemię?… Kto wyznaczył jej rozmiary?… Czy kiedykolwiek, odkąd żyjesz, powołałeś świt, a zorzy wskazałeś jej miejsce, aby ogarnęła krańce ziemi?… Powiedz, jeżeli to wszystko wiesz! Którędy prowadzi droga tam, gdzie przebywa światłość, a gdzie jest miejsce ciemności?… Którędy prowadzi droga tam, gdzie się dzieli światłość?… Czy możesz związać pęk Plejad albo rozluźnić pasek Oriona? Czy możesz wyprowadzić gwiazdy Zodiaku w czasie właściwym i wyprowadzić Niedźwiedzicę z jej młodymi?… Czy możesz wypuścić błyskawice, aby poszły i rzekły do ciebie: Oto jesteśmy!?… Kto zdoła dokładnie zliczyć obłoki?… Czy znasz porę, kiedy kozice skalne rodzą, czy pilnujesz czasu rodzenia łań?… Czy ty dajesz koniowi siłę, odziewasz jego kark w grzywę?… Czy mocą twojego rozumu wzbija się jastrząb i rozciąga swoje skrzydła ku południowi? Czy na twój rozkaz wznosi się orzeł i ściele wysoko swoje gniazdo?” (Hi 38:2-5, 12-13, 18-19, 24-25, 31-32, 35.37; 39:1.19.26-27). Hiob milczy. Cóż innego może zrobić osoba, której niewiedza została tak bardzo obnażona? Jeśli Hiob nie zna odpowiedzi na żadne z tych pytań, to czy na pewno zna przyczynę swoich cierpień, za które obwinia Boga? Czy wszystkie jego oskarżenia wobec Wszechmocnego, z którego uczynił swojego krzywdziciela, prześladowcę i sprawcę nieszczęść, mogą być niesłuszne i bezpodstawne? To była odpowiedź Boga: Hiobie, tak jak nie jesteś w stanie ogarnąć i zrozumieć wielkości, natury, porządku, celowości i mądrości mojego stworzenia, tak też nie jesteś w stanie przeniknąć przyczyn swoich cierpień i zrozumieć powodów, dla których twoja bogobojność jest wystawiana na próbę. Ale jak w przyrodzie, stworzeniu, prawach i zjawiskach natury objawia się moja siła i miłość, która podtrzymuje ich istnienie, tak też moja siła i miłość objawia się i podtrzymuje tych, którzy cierpiąc, ufają Mi.

Pan odezwał się do Hioba: „Czy ten, kto spiera się z Wszechmocnym, będzie trwał w uporze? Niech oskarżyciel Boga odpowie!” (Hi 40:2). Zawstydzony Hiob zrozumiał, że niesłusznie oskarżał i obwiniał Boga. Odpowiedział więc Panu: Otom ja nędzny, cóż ci odpowiem? Swoją rękę kładę na ustach. Raz mówiłem i już nie będę; drugi raz i już nie powtórzę” (40:4-5). Hiob długo oskarżał Pana, więc i Pan nie przestaje pytać, czy zamierza podważać Jego sprawiedliwość i pomawiać Go o własną krzywdę i krzywdę wszystkich uciskanych? A może chciałby zająć miejsce Wszechmocnego, skoro uważa, że jest tak niesprawiedliwy? Hiob pokaże wtedy swoją sprawiedliwość, jak w gniewie samym tylko spojrzeniem upokarza pysznych, a niegodziwców na miejscu zgładza i grzebie ich w prochu, aby na nich nie patrzeć! (40:8-13). Bóg zapewnia Hioba (ironicznie), że wtedy pochwali go za metody, którymi kierował sprawami ludzi lepiej od Niego: Wtedy i Ja zacznę cię wychwalać za to, że twoje zwyciężyły prawa” (40:14 BWP). Ta sama myśl zawarta jest w całym opisie silnych ziemskich stworzeń (Hi 40:15-32, 41:1-26), których Hiob poskromić i okiełznać nie jest zdolny, a chciałby decydować o losach ludzi. Hiob ostatecznie przyznaje: Wiem, że Ty możesz wszystko i że żaden Twój zamysł nie jest dla Ciebie niewykonalny. Któż jest w stanie zaciemnić Twój zamysł nierozsądną mową? Dlatego przyznaję, żem nie zrozumiał; dziwniejsze są te rzeczy, niżbym je mógł pojąć i zrozumieć… Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, lecz teraz moje oko ujrzało Cię. Odwołuję tedy wszystko, co powiedziałem…” (Hi 42:2-3.5-6).                

Czy jesteśmy w stanie zrozumieć Hioba oskarżającego Boga o zło, podważającego Jego sprawiedliwość, pomawiającego Go o krzywdę, posądzającego o okrucieństwo, zarzucającego Mu obojętność i obwiniającego za cierpienia, jeśli nie cierpieliśmy tak bardzo jak on? Gdybyśmy cierpieli tyle co Hiob, czy również nie obwinialibyśmy tak Boga? A czy nie robimy tego, kiedy cierpimy nawet mniej niż Hiob? Czy tak bardzo cierpiąc, można powstrzymać serce od powątpiewania w Bożą sprawiedliwość? Skoro nie potrafił tego tak bogobojny Hiob? Hiob jest człowiekiem z krwi i kości, którego wiarę w Boga po raz pierwszy „testuje” cierpienie. I to tak wielkie. Dlatego Hiob symbolizuje wierzących, których dotyka nieszczęście wywołujące takie cierpienie i osamotnienie, że gubią się w domysłach o jego przyczyny i oskarżają o nie Boga. Hiob nie wiedział dlaczego cierpi i dlaczego Jego Stwórca milczy. Nie wiedział chyba również, że cierpienie zniekształca w osobie cierpiącej obraz Boga. Hiob znalazł się w matni, bowiem wierzył tak, jak jego przyjaciele, że człowiek cierpi z powodu popełnianych grzechów, tymczasem on nie czynił nieprawości, a spadły na niego nieszczęścia. Dlaczego więc cierpi? Przez chwilę myśli, że Bóg karze go za dawne grzechy:Czy… każesz mi pokutować za grzechy mojej młodości?” (Hi 13:26). Ostatecznie jednak – właśnie z powodu doświadczania ogromnego cierpienia – kreuje obraz Boga, który według własnego upodobania gubi prawych i bogobojnych, nie kierując się sprawiedliwością. To cierpienie zaślepiło Hioba. Lecz Hiob uosabia również wszystkich wierzących, którzy cierpiąc i w bólu oskarżając niesłusznie Boga, nie porzucają nadziei w Wybawicielu.

Hiob nie podejrzewał, że można cierpieć i być prześladowanym z powodu dobroci, prawości i bogobojności. Bo jakaż to chluba, jeżeli okazujecie cierpliwość, policzkowani za grzechy? Ale, jeżeli okazujecie cierpliwość, gdy za dobre uczynki cierpicie, to jest łaska u Boga” (1 P 2:20). Nie wiedział też, że przechodzi próbę wiary z dopustu Bożego. Hiob jest obrazem wierzących ludzi, który żyjąc bogobojnie przechodzą próby wiary, znoszą cierpienia i prześladowania, choć niekoniecznie takie jak Hiob. Aż do tej chwili cierpimy głód i pragnienie, i jesteśmy nadzy, i policzkowani, i tułamy się… spotwarzają nas, my błogosławimy; prześladują nas, my znosimy, złorzeczą nam, my się modlimy; staliśmy się jak śmiecie tego świata, jak omieciny u wszystkich…” (1 Kor 4:11-13), Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą” (2 Tm 3:12), Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli Mnie prześladowali i was prześladować będą” (J 15:20), Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus” (1 P 1:6-7).


Gdzie jest szatan?


Hiob nie zdawał sobie sprawy, kto naprawdę jest jego prześladowcą, choć już swoich „przyjaciół”, zarzucających mu bezprawie i szydzących z niego, zaliczał do nich. Dlaczego ani razu nie oskarżył szatana? Dlaczego, poza autorem księgi i Bogiem, nikt z opisywanych bohaterów nie zrobił tego i nawet o nim nie wspomniał? Księga Hioba jest odbiciem swoich czasów, w tym wierzeń ludzi. Jej historia rozgrywa się niedługo po objawieniu się Boga Abrahamowi i powołaniu go na ojca nowego narodu, który stanie się światłością dla pogrążonych w ciemności i bałwochwalstwie narodów, oraz strzec będzie Bożej prawdy (Rdz 12:1). Elifez bowiem, najstarszy z trójki przyjaciół Hioba, jest prawnukiem Abrahama – Ezaw jest jego ojcem, a dziadkiem Izaak (Rdz 36:4). Plemiona, wśród których żył Abraham pogrążone były w bałwochwalstwie, odstępstwie i nieznajomości Bożej woli. Powstały z niedawnego rozproszenia zbuntowanych ludzi, którzy zbudowali wieżę Babel. O przymierzu Boga z Noem nikt już nie pamiętał, a w pamięci głównie zachowano obraz surowego i karzącego grzeszników Boga, który zniszczył ich wodami potopu. „Ludzie odwrócili się od Boga, a bałwochwalstwo znów zapanowało na całej ziemi, aż w końcu Pan wybrał Abrahama z rodu Sema i uczynił go strażnikiem swego prawa dla przyszłych pokoleń. Abraham wzrastał w zabobonnym, pogańskim środowisku. Nawet rodzina jego ojca, dzięki któremu poznanie Boga zostało zachowane, uległa zwodniczym wpływom, które ją otaczały i służyła „innym bogom”, a nie Jahwe… Do Abrahama dotarło poselstwo Boże: »Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi, którą ci wskażę« (Rdz 12:1). Aby Bóg mógł powierzyć mu to wielkie dzieło i uczynić go strażnikiem świętych wyroczni, musiał go odgrodzić od środowiska, w którym dotychczas żył” (Patriarchowie i Prorocy, Ellen White, str. 72).

Ten obraz Boga zdominował myślenie i wpłynął na wiarę ludzi. Jednocześnie przeobrażał obraz szatana, który tracił na wyrazistości i rozpoznawalności (Rdz 3:1-5), będąc coraz częściej identyfikowany jedynie z kultem pogańskich bogów. Taki obraz panował również w czasach Hioba, choć Bóg nieustannie oczyszczał go, objawiając się kolejnym osobom, którym powierzał swoje prawdy, np. Mojżeszowi i prorokom. Bóg uwzględniał środowisko w jakich oni żyli, w tym możliwości zrozumienia przez ludzi danej kultury pełnego objawienia. Przekazanie Mojżeszowi Prawa moralnego na Górze Synaj oraz ceremoniału świątynno-ofiarniczego, są tego przykładem – to przywrócenie dawnych prawd i dostosowanie ich do nowych warunków. Np. zakaz „Nie będziesz miał innych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu… Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył…” (Wj 20:2-17; Pwt 5:6-22), jak również zakaz składania ofiar innym bogom, w tamtej kulturze i świadomości oznaczał zakaz służby demonicznym duchom i szatanowi. Zatem fakt, że w Księdze Hioba nikt poza Bogiem (i autorem księgi) nie wspomina szatana, nie oznacza, że wtedy nie wierzono w jego istnienie i działanie duchów demonicznych. Hiob odpowiedział także jednemu z przyjaciół: „Z czyją pomocą wypowiedziałeś te słowa, a czyj duch wypowiedział się przez ciebie?” (Hi 26:4).

I dzisiaj celem szatana jest sprawienie, aby ludzie nie wierzyli w jego istnienie. Więcej, robi wszystko, aby przypisywali Bogu jego działania, Jego czynili odpowiedzialnym za wszelkie nieszczęścia i cierpienia na ziemi, oraz Boga za to osądzali. To właśnie uczynił posłaniec przynoszący Hiobowi wieść o tragedii: „Ogień Boży spadł z nieba, spalił trzodę i sługi i pochłonął je” (Hi 1:16). A zatem to Bóg rzucił ogień i zabił, nie szatan.  Z historii Hioba wynika również – i życie zdaje się to potwierdzać – że dla próby wiary i wytrwania w takiej próbie, nie jest istotne to, czy i jak bardzo wierzymy, że uczestniczy w niej szatan. W czasie cierpienia, odczuwania samotności i „opuszczenia” przez Boga, świadomość istnienia szatana nie jest żadnym pocieszeniem, gdyż i z nią narzekamy wyłącznie na Boga i do Niego kierujemy swoje pretensje. Nawet niewiarę w Boga u osób niewierzących poprzedza nie osąd szatana, ale osąd Boga, który nie okazał się „tak miłosierny i wszechmocny”, aby powstrzymać zło i cierpienie na świecie. Po osądzeniu Boga (a nie szatana) jego oskarżyciel przestaje w Niego wierzyć. Niewiary w Boga nie rodzi zatem osobiste przekonanie o nieistnieniu szatana, ale przekonanie o nieistnieniu Boga. Niewiara w szatana jest więc następstwem niewiary w Boga, a tak naprawdę jest dodatkiem do tej niewiary. Niewierzącej osobie wystarczy rozczarowanie Bogiem, aby automatycznie przestała wierzyć w szatana. Inaczej mówiąc, do „uśmiercenia Boga” w ogóle nie jest jej potrzebny szatan. Hiobowi także nie była potrzebna pełna świadomość istnienia szatana, aby oskarżać Boga za cierpienie. Tak jest również w przypadku wielu osób niewierzących – wystarczy cierpienie, którego nie mogą pogodzić z obrazem miłosiernego Boga, aby przestały w Niego wierzyć. Szatan znika wraz z niewiarą w Boga. W rzeczywistości jednak, to nie cierpienie sprawia, że przestają wierzyć w Boga, lecz bezradność w pogodzeniu istnienia miłosiernego Boga w złym i cierpiącym świecie.


Sprawiedliwe śmierci


Dlatego prób wiary nie przechodzą osoby niewierzące, lecz tylko wierzący. Każda osoba rozpoczynająca bogobojne życie w świecie, w którym działa szatan, automatycznie wystawia się na próby swojej wiary. Życie na ziemi jest w istocie jedną wielką próbą wiary ludzi wierzących. I nie Bóg zsyła na nich nieszczęścia, aby wypróbować ich wiarę i prawość, lecz czyni to szatan, który nie przestaje ich oskarżać o wiarę wyrachowaną, interesowne posłuszeństwo i służbę, oraz hipokryzję. I Bóg dopuszcza te próby. Gdyby im się sprzeciwiał, naraziłby się na zarzuty, że chroni osoby, które są Mu wierne z egoistycznych pobudek i w ten sposób przysparza sobie chwały. Bez prób wiary nie można sprawdzić, czy zarzuty wobec wierzącej osoby oraz Boga, nie są prawdziwe. Ale czy Bóg nie ponosi żadnej odpowiedzialności za dopuszczanie prób wiary, w których przecież szatan korzysta z ogromnego arsenału zła, aby złamać wiarę człowieka w Bożą miłość, a nawet w Jego istnienie? Dopuszczając próby wiary, Bóg podejmuje przecież ogromne ryzyko utraty dziecka, które w Niego wierzy i Mu ufa, jak również naraża się na wysłuchiwanie ciężkich oskarżeń wobec siebie. Wydaje się więc, że Bóg powinien przyjąć na siebie jakąś odpowiedzialność za pozwalanie na takie próby. Mało tego, dopuszczając do prób wiary i takich cierpień jak Hiob, Bóg nie powinien również potępiać tych, którzy przechodząc je, i po raz pierwszy, w rozpaczy i bólu oskarżają Go o niesprawiedliwość, zarzucają Mu obojętność, bezduszność i opuszczenie. I czy Pan karcił i potępiał za to Hioba? Nie. Zgadzając się na próby wiary swych dzieci, miłosierny Bóg nie piętnuje ich za to, że w cierpieniu do Niego kierują swoje pretensje i zarzuty. Przyjmuje je z cierpliwością i wyrozumiałością. Hiob jest tego dowodem. Nie znaczy to jednak, że każda tak doświadczana osoba będzie postępować jak Hiob. Kamienowany Szczepan, inni Apostołowie, ścięty Jan chrzciciel, Daniel wrzucony do lwiej jamy i jego przyjaciele do pieca, czy męczeni i prześladowani prorocy (Mt 5:10-12, Hbr 11:32-38), są tego dowodem.

Choć Bóg nie chce, aby wierząca w Niego osoba straciła wiarę, kiedy cierpi przechodząc próby, to na te próby jednak pozwala. Lecz obwinianie Boga za to, że pozwala szatanowi na próby wiary swoich dzieci, skoro wie, że z ich powodu mogą ją stracić i od Niego odejść, nie brzmi przekonująco. Zasadne jest natomiast pytanie, dlaczego Bóg godzi się na te próby (czy też, dlaczego nie może się nie godzić?) i czy przyjmuje z tego powodu jakąkolwiek odpowiedzialność? Księga Hioba udziela na to pytanie odpowiedź. Mówi o tym sam Pan w słowach, jakie wypowiedział o Hiobie do szatana, który drugi raz go oskarżał: „Nadal jest on niezmiennie pobożny, choć nakłoniłeś Mnie żebym go – bez żadnego powodu – zrujnował”  (Hi 2:3 BWP). Ze słów tych wynika, że Bóg na siebie przyjmuje część odpowiedzialności za próby wiary, które przechodzi Hiob. Choć to nie On był pomysłodawcą i inicjatorem sprawdzenia przez cierpienie bogobojności Hioba, nie On posłał na jego dom Sabejczyków i Chaldejczyków, którzy zrabowali mu stado zwierząt i pozabijali opiekunów, nie On spalił trzodę z jej pracownikami i nie zawalił mu domu, pod którym zginęły dzieci Hioba, ani też nie On dotknął trądem samego Hioba, to za przyzwolenie na te próby, których żniwem była śmierć dzieci i sług Hioba, oraz jego choroba, przyjmuje na siebie część odpowiedzialności. W jaki sposób to czyni? Przez zabezpieczenia i gwarancje. Po pierwsze, zabronił szatanowi odebrać życie Hiobowi, czyli zabezpieczył je. Zatem Hiob nie umarłby.

Po drugie, Pan dopomaga tym, którzy przechodzą przez próby. Czy nie dopomógł Hiobowi, kiedy wyprowadził go z błędnego zrozumienia przyczyn swoich cierpień, okazał mu miłość i wyrozumiałość, ukazał sprawiedliwość, której Hiob Mu nie przyznawał, czym też zdjął z jego duszy i serca cały przygniatający ciężar rozgoryczenia, przygnębienia, rozczarowania i psychicznego bólu? Czy nie wzmocnił tym samym jego ducha i wiary? I dzisiaj Pan dopomaga i wzmacnia tych, którzy przechodzą próby, ponieważ potrafi „współczuć ze słabościami naszymi” i był doświadczony „we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4:15), oraz „że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą” (Hbr 2:18). Dlatego wszyscy, którzy cierpią przechodząc trudne doświadczenia, mogą „przystąpić z ufną odwagą do tronu łaski, aby dostąpić miłosierdzia i znaleźć łaskę ku pomocy w stosownej porze” (Hbr 4:16). Jak Hiob, który w stosownej porze ją otrzymał. Po trzecie, Pan nie pozwala nakładać na tych, którzy w Nim pokładają nadzieję, prób będących ponad ich siły: „Nie nawiedziła was jeszcze próba za wyjątkiem ludzkiej, wierny jest jednak Bóg, który nie pozwoli was doświadczać ponad siły wasze, ale wraz z próbą uczyni i wyjście, abyście mogli ją znieść” (1 Kor 10:13 Przekład dosłowny). Czy nie dlatego Hiob zniósł swoją próbę? I czy nie Pan „uczynił wyjście” z jego próby? I po czwarte: wszystkim, którzy przeszli zwycięsko próby zachowując nadzieję w Wybawicielu, włączając tych, którzy za wiarę w Wybawiciela oddali życie, On zabezpiecza im przywrócenie utraconego życia. W wiecznym wymiarze.

Żadna osoba, wierząca czy niewierząca, nie traci życia z powodu niesprawiedliwego postępowania Boga. Tym, którzy umierają z nadzieją w sercu w Wybawiciela, Bóg przywraca z powrotem życie; tym natomiast, którzy umierają odrzuciwszy nadzieję w Chrystusie, nie przywraca życia. Czy nie jest to sprawiedliwe? Zwłaszcza, że Bóg okazuje swoją dobroć nie tylko wierzącym: „Ale miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie… gdyż On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych” (Łk 6:35),W ten sposób okażecie się synami Ojca waszego, który jest w niebie i który sprawia przecież, że słońce wschodzi tak nad złymi, jak i nad dobrymi, a deszcz spada zarówno na sprawiedliwych, jak i niezbożnych” (Mt 5:45 BWP). Czy kamienowany bogobojny Szczepan, który gotowy był oddać życie za wiarę, przechodząc po raz ostatni jej próbę w mocy szatana, a dopuszczoną i nie przerwaną przez Pana (Dz 7:51-60), nie odzyska życia w wieczności? Czy jego śmierć okazała Bożą niesprawiedliwość i oskarża Go? Czy Abel, który za wiarę w Wybawiciela został zabity przez brata, nie odzyska życia w wieczności? Czy jego śmierć okazała Bożą niesprawiedliwość? Czy Jezus ukrywał przed uczniami, co ich czeka, kiedy pójdą za Nim i pozostaną Mu wierni?: „Błogosławieni, którzy są prześladowani ze względu na sprawiedliwość, gdyż do nich należy Królestwo Niebios. Błogosławieni jesteście, gdy będą was znieważać i prześladować, i będą mówić wszelką niegodziwość i kłamać przeciw wam ze względu na Mnie. Radujcie się i weselcie się, że zapłata wasza wielka jest w Niebiosach; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mt 5:11-12).

Czy ukrzyżowany razem z Jezusem „zły” łotr, nie umierał sprawiedliwie, również na wieczność, kiedy zamknął serce dla Zbawiciela? Czy oczekujący śmierci „dobry” łotr, cierpiał i umierał niesprawiedliwie, a po zawierzeniu Jezusowi nie odzyska wiecznego życia? Czy Jezus go nie wysłuchał, kiedy „wołał” do Niego: Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego. I powiedział mu Jezus: zaprawdę powiadam ci dzisiaj, będziesz ze Mną w raju” (Łk 23: 42-43). Czy bogobojny Daniel oraz jego trzej przyjaciele, którzy przechodząc próby wiary (3:19-21, 6:17-23), nie byli gotowi umrzeć za nią, choć Bóg wyprowadził ich z tych prób?: „Jeśli nasz Bóg, którego my czcimy, zechce nas wybawić, to wyrwie nas z pieca ogniem gorejącego i z rąk twoich, królu. Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś” (Dan 3:17-18). Czy śmierć Jezusa, najbardziej bogobojnej, prawej i niewinnej osoby, niesprawiedliwie osądzonej i ukrzyżowanej, okazała Bożą niesprawiedliwość? Czy Bóg Ojciec, oddając swojego Syna na śmierć i zgadzając się na Jego cierpienia i wiele prób wiary, powinien być za to oskarżany? I czy po straszliwej agonii i cierpieniach Syna umierającego w samotności („Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” – Mk 15:34), Ojciec nie przywrócił Mu życia, wzbudzając Go z martwych?

Próby wiary, wierności i prawości Jezus przechodził wielokrotnie. Kiedy odparł po swoim chrzcie pierwsze pokusy, szatan niedługo uderzył ponownie. I uderzał wiele razy, aż do ostatnich chwil Jego życia. Nie inaczej jest z Jego naśladowcami, którzy wychodząc zwycięsko z jednych prób, za chwilę poddawani są innym – mniejszym lub większym. I tak będzie do końca ich życia, o ile pozostaną wierni Jezusowi. Z historii Hioba płynie lekcja, że można przechodzić próby wiary nawet w okresie najściślejszej więzi z Wybawicielem; i to takie, kiedy wierzącemu wydaje się, że nie widzi, nie słyszy i nie czuje obecności Jezusa, a widzi jedynie swoje cierpienie, że słyszy tylko własne narzekania i czuje tylko samotność. I podobnie jak Hiob, żyć może w nieświadomości co do kulisów wydarzeń (przyczyn), jakie stoją za tym, co go spotyka. To paradoks wiary, że uczciwa, prawa i wierząca osoba we Wszechmocnego Boga, może cierpieć i umrzeć dlatego, że wierzy we Wszechmocnego Boga, jest prawa i uczciwa. Ten paradoks znika jednak, kiedy rozumiemy bój o wiarę w świecie poddawanym wpływowi i mocy szatana (J 12.31, 14:30, Ap 12:9, 1 J 5:19 BT, Ef 6:12 BP), którego najważniejszym celem jest odsunięcie wierzącego od więzi z Jezusem (J 14:6, 1 Tym 2:5-6, J 10:7-18, 1 J 2:1-2, Heb 7:25, Dz 4:12, Heb 2:1-2.16-18, J 12:32, Mt 11:28, Ga 6:14, J 7:37, 8:12, 15:4-5, Kol 2:6-7, J 6:32-35.53-59). Lecz czy większym paradoksem od cierpienia lub śmierci człowieka wierzącego w Wszechmocnego Boga, nie jest cierpienie i śmierć Wszechmocnego Boga z powodu człowieka, który Go odrzucił? I to „aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej” (Flp 2:8)? Ten paradoks zniknie jednak wtedy, gdy poznamy „Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość miłości Chrystusa” (Ef 3:17-19).


Miłość i wolność


Ale jak Hiobowi udało się przejść tak ciężkie próby? Czy tym, którzy z niego drwili i szydzili, nawet służącym, odpowiadał podobnie lub złośliwie? Co dawało mu siłę, gdy jego Bóg miesiącami nie odpowiadał na jego wołania? Hiob jest obrazem takiego doświadczenia osób wierzących, którym w cierpieniu i samotności pozostała tylko nadzieja w Wybawicielu i w Nim ich siła; którym poza nadzieją w Odkupiciela nie pozostało już nic i wolą utracić życie, niż tę nadzieję. Gdyby Hiob nie zachował tej nadziei, jego historia miałaby zupełnie inny koniec. Gdyby nie zachował również wiary w Bożą odpowiedź, nie otrzymałby jej. I nie został uwolniony od przygniatającego ciężaru rozgoryczenia, błędnego obrazu Boga, wreszcie od cierpienia, bólu i samotności, które ten obraz stworzyły. Gdyby nie nadzieja w Wybawiciela, Hiob nie przekonałby się jak delikatny i powściągliwy jest Pan, który wysłuchawszy pod swoim adresem tyle niesprawiedliwych zarzutów i oskarżeń Hioba, tak mu odpowiedział: Któż to zaciemnia mój plan słowami bezmyślnymi?” (Hi 38:2). Ileż powściągliwości i taktu jest w słowach Pana, który nie gniewa się za to na Hioba, bo wie, że wszystkie jego pretensje i pomówienia zrodziły się w cierpiącym sercu. Hiob uświadamia to sobie, rozumie, że dopiero teraz poznał Boga, który nie tylko jest sprawiedliwy, ale wyrozumiały i miłosierny. Doświadcza Bożej akceptacji. Pojmuje również, że Bóg nie przestaje być sprawiedliwym także wtedy, kiedy wierzący cierpi. Dlatego wyznał: „Ze słuchu uszu tylko słyszałem o Tobie; wszakże teraz ujrzało Cię oko moje. Przeto odwołuję i pokutuję w pyle i w prochu” (Hi 42:5-6 IC).

Osoby powątpiewające lub porzucające wiarę w Boga z powodu doświadczanego, czy obserwowanego na świecie cierpienia i niesprawiedliwości, czynią to samo co Hiob (Hi 40:8): w sobie dostrzegają więcej wrażliwości, czułości i sprawiedliwości niż w Bogu. Nie zdają sobie tylko sprawy – jak nie zdawał Hiob – że dokonali deprecjacji Boga z powodu działań szatana. Jednak w odróżnieniu od Hioba, który zło i cierpienie przypisał bezpośrednio Bogu, oni osądzili Go za nie zapobiegnięcie im, i dlatego przestali w Niego wierzyć. Przyznali tym jednak, że źródło zła i cierpienia znajduje się poza Bogiem. Czyli, że nie od Boga ono wychodzi. To paradoks niewiary. Ale dla tracących wiarę w sprawiedliwego i miłosiernego Boga, różnica ta nie ma znaczenia, choć przecież sprawienie cierpienia jest czym innym, niż jego dopust. Szatan doskonale wie, że Bóg nie może „grać nie fair” i siłą łapać za rękę wolnego człowieka, który Go nie słucha i nie poddaje się głosowi Jego Ducha, a chce zgrzeszyć i wyrządzić komuś krzywdę. Dlatego rozgrywa swoją batalię przeciwko Bogu również argumentami o niemożliwym do zaakceptowania „dopuście cierpień ludzi przez miłosiernego Boga”, choć on te cierpienia im zadaje.

Tymczasem przyczyną, dlaczego Bóg wciąż pozwala na istnienie na ziemi zła, jest Jego miłość do grzesznego człowieka. Ci, którzy zarzucają Bogu, że pozwala działać przestępcom, mordercom, szaleńcom, gwałcicielom, złodziejom, oszustom, krzywdzicielom, prześladowcom, wyzyskiwaczom, naciągaczom, itd., a więc grzesznikom łamiącym Boże przykazania, tym samym domagają się, aby Bóg zaprowadził z nimi wszystkimi porządek (najlepiej wyciął ich w pień). Nie zdają sobie sprawy, że „oczyszczanie ziemi ze złych ludzi” musiałoby również ich objąć, ponieważ „Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego… Wszyscy zboczyli z drogi, zarazem się zepsuli, nie ma takiego, co dobrze czyni, zgoła ani jednego” (Rz 3:10-12). Gdyby Bóg miał skutecznie powstrzymać zło i jego rozwój, musiałby zniszczyć wszystkich ludzi. Tymczasem stworzył plan walki nie z grzesznymi ludźmi, ale z grzechem w ludziach przez ofiarę Jezusa Chrystusa. Dlatego czas działania zła, niesprawiedliwości oraz cierpienia zadawanego przez szatana, jest także czasem działania Bożej łaski i miłosierdzia na upamiętanie, nawrócenie i przemianę w Jezusie Chrystusie. Bez Boga, Wybawiciela i działania Ducha Świętego, który nieustannie wzbudza w ludziach pragnienie dobra i sprawiedliwości, oraz porusza sumienia po popełnionej nieprawości, wszyscy ludzie upodobniliby się w naturze do szatana.

Pozwalanie na trwanie na świecie zła i dobra, niewiary i nadziei, w którym toczy się walka o zbawienie ludzi, objawia de facto łaskę i miłość Boga, pragnącego, aby jak najwięcej osób zyskało życie wieczne: „Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, jak niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem Nas, nie chcąc, aby ktokolwiek zginął, lecz, aby wszyscy doszli do nawrócenia” (2 P 3:9 Dosłowny przekład). Nikt tego tak doskonale nie wiedział, jak Jezus, który dla tego celu złożył w ofierze swoje życie. Dlatego zadał to pytanie:Jaką bowiem człowiek odniesie korzyść, choćby pozyskał cały świat, a siebie samego zgubi i poniesie stratę?” (Łk 9:25). Nie zakończone na ziemi działanie zła, jest dowodem nie zakończonego jeszcze działania Bożej łaski, za którą stoi miłosierdzie do wszystkich ludzi. To także dowodzi, że Bóg dał i przyznaje ludziom żyjącym w takim świecie, wolność wyboru, w tym odejście od Niego i wybranie własnej drogi życia. Boża miłość zapewnia im tę wolność. Jednak odrzucenie Boga, to odrzucenie daru Jego życia, tak w doczesnym, jak i wiecznym wymiarze, gdyż jednym i drugim życiem obdarzył ludzi Jezus Chrystus. Czy jednak osoba wierząca, która nie podołała „próbie wiary”, jaką Bóg na nią „dopuścił”, i z tego powodu odrzuciła Go przestając w Niego wierzyć, nie powinna być wytłumaczona i usprawiedliwiona? Jedynie wtedy, jeśli przyjmiemy za prawdę, że człowiek upada i traci wiarę z winy Boga, a nie z powodu swojej słabej wiary i nadziei w Odkupicielu. Hiob, pomimo wielu cierpień, nie upadł i nie stracił wiary, gdyż jego nadzieja w Wybawiciela była głęboka, aż „do śmierci”. Żadna próba nie była w stanie mu jej odebrać. Żadna nie była za trudna. Słowa „Wierny jest jednak Bóg, który nie pozwoli was doświadczać ponad siły wasze, ale wraz z próbą uczyni i wyjście, abyście mogli ją znieść” (1 Kor 10:13), to de facto obietnica zwycięstwa w każdej próbie, jaka spotyka osobę pokładającą nadzieję wyłącznie w Odkupicielu. Hiob żył obietnicą zwycięstwa. Dlatego zwyciężył próby. Jeśli nawet nie oglądałby tego zwycięstwa za swojego życia, to wiedział, że zobaczy je po zmartwychwstaniu, gdy nad jego prochem stanie Odkupiciel. Kiedy wierząca osoba upada i w rezultacie odrzuca Boga, to dzieje się tak wyłącznie dlatego, że nie posiadała wystarczającej wiary w Odkupiciela – Jezusa Chrystusa.


Szczerość w cierpieniu


Tu dochodzimy do miejsca w historii Hioba, kiedy on i jego przyjaciele zostają ocenieni przez Boga: „A gdy Pan wypowiedział do Joba te słowa, odezwał się Pan do Elifaza z Temanu: Mój gniew zapłonął przeciwko tobie i przeciwko dwom twoim przyjaciołom, ponieważ nie mówiliście o mnie prawdy, jak mój sługa Job” (Hi 42:7 BW). Niestety, jedno słowo w tym zdaniu różnie tłumaczone w przekładach księgi Hioba, wprowadziło spory zamęt w zrozumieniu tej oceny. Niektóre przekłady (Biblia Warszawska i Tysiąclecia) stwierdzają więc, że Bóg pochwalił Hioba za „mówienie prawdy” o Nim. Inne przekłady (Biblia Śląskiego Towarzystwa Biblijnego, Nowa Biblia Gdańska, Biblia Gdańska, Wujka, Poznańska, Kruszyńskiego, Izaaka Cylkowa – IC) sugerują lub stwierdzają wprost, że Hiob pochwalony został za swoją szczerość i prawdziwość w mówieniu o Bogu tego, co czuje: „A gdy rozprawił się Wiekuisty w słowach tych z Ijobem, rzekł Wiekuisty do Elifaza z Themanu: Wspłonął gniew Mój przeciw tobie i przeciw dwóm przyjaciołom twoim, żeście nie mówili tak szczerze o Mnie jak sługa Mój Ijob” (IC). Bibliści-językoznawcy przyznają, że księga Hioba jest najtrudniejszą księgą Pisma Świętego do przetłumaczenia. Znając jednak wszystkie słowa Hioba o Bogu, trudno przyjąć pierwsze tłumaczenie za trafne, bowiem Hiob wiele razy mijał się z prawdą, przedstawiając Boga jako prześladowcę i gnębiciela, zarzucając Mu zadawanie cierpień, obojętność i bezduszność wobec krzywdzonych, sprzyjanie złoczyńcom, przypisywał Mu niesprawiedliwość, posądzał o nieliczenie się z nikim (autokratyzm), oraz obwiniał za nieszczęścia. Tym bardziej, że sam Pan powiedział o Hiobie, iż zaciemnia Mój plan słowami bezmyślnymi” (Hi 38:2) i „jest oskarżycielem Boga (40:2), który chce „podważyć Moją sprawiedliwość, pomówić Mnie o krzywdę” (40:8).

Przekład tekstu 42:7 o Hiobie „mówiącym prawdę o Bogu”, przyczynił się do wybielania przez część chrześcijan oskarżeń Hioba wobec Boga, nazywania ich wyłącznie narzekaniami, a tym samym do idealizowania całej jego historii. Hiob ma więc tylko narzekać na los, a nie oskarżać Boga; jedynie biadolić nad swoją sytuacją, a nie obwiniać za nią Boga. Ta wersja zaciera de facto głębię cierpienia, rozpaczy i samotności, które doświadczał Hiob, jak również przysłania głębię charakteru, współczucia, łaski i miłości Boga, rozmywając w konsekwencji końcowe przesłanie i naukę całej historii. Dlatego drugie tłumaczenie, w którym Pan chwali Hioba za jego szczerość i bycie prawdziwym w tym, co czuje i mówi o Nim, harmonizuje z treścią całej księgi oraz Bożą reakcją i odpowiedzią. Obwiniany i oskarżany Bóg przez zrozpaczonego, obolałego i osamotnionego człowieka, nie obraża się na niego, lecz rozumie jego ból i cierpienie, oraz identyfikuje się z nimi. Dlatego pociesza go i wyjaśnia mu istotę doświadczenia, przez które przechodzi. Pierwsze tłumaczenie kreśli natomiast obraz Boga, nie potrafiącego zaakceptować sytuacji człowieka bardzo cierpiącego, który z powodu swojego cierpienia wypowiada o Nim słowa bezmyślne (Hi 38:2 – BW, ŚTB, IC), nierozumne (BT), bezrozumne (BP), niemądre (BWP), nieroztropne (BG, Wujka, Kruszyński). Kreśli zatem obraz Boga, który oczekuje od wierzącego – pod groźbą potępienia – mówienia o Nim w każdym cierpieniu, niczym nie skażonej prawdy. Tymczasem człowiek potrafi wybaczyć cierpiącej osobie niesłuszne zarzuty, jakie kieruje pod jego adresem, gdy widzi jej ból i samotność. Tym bardziej potrafi to Pan. Lecz On czyni znacznie więcej: On [Jezus], gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie” (1 P 2:23 BT). I Pan w sercu wybaczył Hiobowi, kiedy w cierpieniu obwiniał Go za zło, jakie go spotkało, gdy mówił nieprawdę o Jego sprawiedliwości i przypisywał Mu negatywne i pozbawione łaski i miłosierdzia cechy charakteru.

W oczach Boga, cierpiący i osamotniony Hiob, obwiniający Go za wszystkie nieszczęścia, wykrzykujący Mu w szczerości serca boleść, udrękę oraz mękę duszy i ciała, był bardziej prawdomówny i niezakłamany, niż jego przyjaciele, którzy ciesząc się zdrowiem i spokojem, bronili Boga, rzucając na Hioba niesłuszne oskarżenia o nieprawość i kłamstwo. Zrozpaczony Hiob, patrzący w niebo i wykrzykujący „Ty jesteś winien za cierpienia ludzi!”, a po chwili „Mój Odkupiciel stanie kiedyś nad moim prochem!”, był wiarygodniejszym rzecznikiem wiary w Boga, niż jego przyjaciele powtarzający: „Bóg odpłaca człowiekowi za każdy popełniony grzech”. Historia Hioba ukazuje nam Boga odrzucającego obrońców, którzy w Jego obronie oskarżają innych ludzi, wytykają im grzechy, skupiają się na ich upadkach, brakach i niedoskonałościach. Odrzuca „adwokatów Boga”, którzy straszą ludzi Bożą sprawiedliwością, zapominając o Jego miłosierdziu i łasce. I którzy głoszą, że Bożą przychylność uzyskuje się przez własną sprawiedliwość. Bóg nie chce również obrońców, unikających niewygodnych pytań i posługujących się w Jego obronie nieprawdą, manipulacją, fałszem oraz koloryzowaniem.

Hiob został pochwalony na początku księgi, ponieważ nie złorzeczył Bogu swymi usty, kiedy spadły na niego wszystkie nieszczęścia (Hi 1:22, 2:10). Hiob został pochwalony także na końcu księgi (Hi 42:7), bo choć jego usta obwiniały Boga za nieszczęścia i zło, to czyniły to szczerze z obfitości zbolałego, cierpiącego, osamotnionego serca i z poczucia niesprawiedliwości, jak również wyrażały nadzieję w Wybawiciela, który sprawiedliwie go osądzi, gdy „stanie nad moim prochem”. Hiob zarzucał Bogu niesprawiedliwe potraktowanie, a jednocześnie wierzył w Jego sprawiedliwy sąd swojej niewinności! To był dwugłos ludzkiego cierpienia i nadziei, bólu i wiary, z których zwycięsko wyszły te ostatnie – wiara i nadzieja w Wybawiciela. Skoro oskarżający Boga Hiob, został przez Niego pochwalony za szczerość i uczciwe (bez zakłamania) postawienie sprawy, to czy „wybielając” jego oskarżenia nie pomniejszamy tej szczerości, a tym samym Bożego miłosierdzia i łaski, który puszcza w niepamięć wszystkie nieprawdziwe zarzuty Hioba i udziela mu odpowiedzi? Historia Hioba pokazuje, że Bóg ma jedynie upodobanie w szczerym sercu, które szukając odpowiedzi na trudne pytania, zwraca się do Niego i niczego przed Nim nie tai, nie ukrywa rozczarowania, bólu, poczucia niesprawiedliwości i krzywdy. Gdy serce Hioba płakało i krzyczało z bólu do Wszechmocnego o niesprawiedliwe potraktowanie, jego przyjaciele zamiast okazać mu serce i współczucie, złagodzić cierpienie i ukoić ból, dokładali mu udręk i cierpień oskarżeniami o grzech i obłudę. Wszystko w imię fałszywie pojętej adwokatury sprawiedliwości Boga. Historia Hioba ukazuje Boga, który pragnie, aby Jego działania i podnoszone przeciw Niemu zarzuty, były osądzane jawnie, w prawdzie i sprawiedliwie, gdyż sam jest prawdą i sprawiedliwością. Dlatego przyjął wytoczony przez Hioba spór o sprawiedliwość, nie popierając broniących Go „adwokatów”, którzy postanowili bez procesu potępić Hioba i uniewinnić Boga. Bóg ich odrzucił, ponieważ usprawiedliwiali Go kosztem prawdy i nie okazali Hiobowi miłosierdzia. Hioba przyjął, gdyż w swoim bólu i cierpieniu mówił szczerze to, co czuje, choć było to dla Boga krzywdzące. To postawa Pana, który woli słuchać uczciwych i szczerych krytyków, niż obrońców swojego imienia, gotowych w tej obronie oczerniać, deprecjonować i obrażać wątpiących i niewierzących.


Hiob zapowiada Chrystusa


Kiedy Hiob skończył modlić się za swoich przyjaciół, Pan odmienia jego los, w dwójnasób pomnażając wszystko co stracił. Wrócili do niego bracia, siostry i wszyscy znajomi, a jego lata mijały w szczęściu. „I umarł Hiob stary i syty dni” (Hi 42:17). Zakończenie historii Hioba jest obrazem końca historii wszystkich wierzących, którzy przechodząc najtrudniejszy okres w swoim życiu, nie porzucili nadziei w Wybawicielu (Hi 19:25-27) i Orędowniku (16:19 IC, por. 1 J 2:1-2). To epilog ich życia przygotowany przez Wybawiciela, któremu ufali do końca. Ten sam Wybawiciel przypomniał o tym epilogu, kiedy żył na ziemi i cierpiał jeszcze bardziej niż Hiob: Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli” (J 14:1-4). Cierpiący i samotny Hiob nie chce i nie potrafi porzucić wiary w Odkupiciela. Ta nadzieja zrosła się z jego duszą i sercem tak bardzo, że ani cierpienie, ani śmierć zaglądająca mu w oczy, nie mogły jej przezwyciężyć. Dlatego był w stanie ścierpieć tyle zła i wytrwać: „Za przykład ścierpienia zła oraz cierpliwości bierzcie bracia proroków, którzy przemawiali w imieniu Pana. Oto za szczęśliwych uważamy tych, którzy wytrwali. Słyszeliście o wytrwałości Hioba i zobaczyliście zakończenie Pana, że Pan jest wielce serdeczny i miłosierny” (Jk 5:10-11 Przekład dosłowny). Dlatego Hiob ujrzy swoje zbawienie, gdyż wytrwał dzięki nadziei w Wybawicielu, bo „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24:13). I dzięki zakończeniu, które tenże Wybawiciel mu przygotował, uwolniony został od największego ciężaru duszy i serca.

Lecz Hiob jest nie tylko symbolem cierpienia niezawinionego. Jest także typem i prefiguracją Chrystusa cierpiącego niewinnie, a w dużym stopniu również Jego zapowiedzią. Hiob zapowiada Chrystusa przez wiarę wyrażaną werbalnie (Hi 19:25-27) i w składanych ofiarach (Hi 1:5), lecz głównie swoim życiem. Był bowiem człowiekiem sprawiedliwym, nie czynił nieprawości, nie odpłacał złem za zło, oraz cierpiał niewinnie jak Chrystus. Bo i Chrystus został doświadczony przez Boga i opuszczony przez ludzi (Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego” – Iz 53:3), opuszczony również przez Boga („Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” – Mt 27:46). Ciało Hioba pokrył trąd, jak ciało Jezusa pokryły grzechy ludzkości. Hiob stracił wszystko co posiadał, a Jesus stracił swój boski status i majestat w niebie, kiedy zstąpił na ziemię (Flp 2:5-9). Hiob zostaje przez Boga podniesiony, tak też „Bóg wywyższył Go [Jezusa] i darował Mu imię ponad wszelkie imię” (Flp 2:9). Jak Hiobowi zostaje wszystko przywrócone, kiedy podniósł go Pan, tak Jezus dziedziczy wszystko po zmartwychwstaniu (Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi– Mt 28:18). Szatan zabija synów Hioba i zabija także synów Pana – proroków i Apostołów. Żona Hioba nakłania go do odstępstwa od Boga, oblubienica Pana (synagoga – kapłani, nauczyciele) zmusić chce Jezusa do odstępstwa od Bożej prawdy i do złamania Prawa. Hioba znieważali przyjaciele i nim pogardzali, Pana znieważali i Nim pogardzali Jego kapłani i wyznawcy. Tak jak trójka przyjaciół nie wsparła cierpiącego Hioba, tak Jezusa nie wsparła trójka przyjaciół w Getsemane (Mt 26:36-45). Jak Hiob modlił się za przyjaciół, którzy okazali się wrogami (Hi 42:8.10), tak Jezus na krzyżu modli się za swoich oprawców („Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” – Łk 23:34). Hiob, przyjmując przyjaciół i ich ofiary za grzechy oraz modląc się za nimi (Hi 42:8-9), stał się ich najwyższym kapłanem wstawiającym się (orędującym) przed Bogiem. I Chrystus został najwyższym kapłanem (Heb 4:14-16, 7:27, 8:1-2.5-6, 9:12.23-26, 10:19-22) oraz orędownikiem grzeszników, wstawiającym się za nimi przed Bogiem (1 Jana 2:1-2). Bóg nie przyjąłby ofiar przyjaciół Hioba, gdyby nie złożyli ich za jego pośrednictwem, a on się za nich nie wstawiał; tak samo Bóg nie przyjmuje niczyich ofiar i modlitw, jeśli nie są przynoszone do Niego wyłącznie przez Jezusa Chrystusa, który za nich się wstawia (J 14:6, 14:13-14, 15:16, 1 Tm 2:5).

Tak, jak niezasłużone cierpienie Hioba umożliwiło niezasłużone błogosławieństwo jego przyjaciół, tak niezasłużone cierpienie Chrystusa umożliwiło niezasłużone błogosławieństwo rodzaju ludzkiego. Ponieważ Hiob cierpiał jako sprawiedliwy człowiek, to jego niesprawiedliwi przyjaciele mogli dostąpić Bożej łaski; ponieważ Chrystus cierpiał jako sprawiedliwy człowiek, to grzeszny rodzaj ludzki mógł dostąpić Bożej łaski. Hiob stracił swoje dzieci i Pan stracił swoje, kiedy Go opuściły i nie poznały gdy wrócił (J 1:11). Hiob stracił swoich przyjaciół, a potem ich odzyskał, podobnie Jezus stracił po ukrzyżowaniu Apostołów, a odzyskał ich po zmartwychwstaniu. Hiob zrodził nowych synów i córki, kiedy pierwsze dzieci zginęły, tak Jezus powołał nowych synów i córki – Apostołów i Kościół – kiedy pierwsze dzieci zginęły (Izrael).


Hiob cierpi ze względu na Chrystusa


Największą tajemnicą cierpień Hioba jest jego uczestniczenie w cierpieniu Wybawiciela, który w przyszłości odda swoje życie za rodzaj ludzki. Kiedy Hiob był szczególnie blisko Chrystusa? Czy wtedy, kiedy nie grzeszył i złym słowem nie odpłacał przyjaciołom, służbie, rodzinie i znajomym, szydzącym i naśmiewającym się z niego? Czy wtedy, kiedy niezachwianie ufał Bogu oraz w przyszyły sprawiedliwy sąd, albo kiedy modlił się za przyjaciół oskarżających go o nieprawość? Odpowiedź na to pytanie udzielają Apostołowie: Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z Nim cierpimy, abyśmy także razem z Nim uwielbieni byli” (Rz 8:16-17), „Gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że możecie nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć” (Fil 1:29), Wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa i znaleźć się w Nim… żeby poznać Go i doznać mocy zmartwychwstania Jego, i uczestniczyć w cierpieniach Jego, stając się podobnym do Niego w Jego śmierci…” (Fil 3:8-10), Nie dziwcie się, najmilsi, jakoby spotkało was coś niezwykłego, ponieważ został rozpalony wśród was potężny ogień, i to w tym celu, żeby was wypróbować. Przeciwnie, powinniście się raczej radować, bo w ten sposób stajecie się uczestnikami cierpień Chrystusa… Błogosławieni jesteście, gdy złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa… jeśli ktoś cierpi dlatego, że jest chrześcijaninem, niech się tego nie wstydzi, ale niech raczej dziękuje Bogu za to, że dane mu jest nosić tak zaszczytne imię” (1 P 4: 12-16).

Chrześcijanie są blisko Chrystusa także wtedy, a może szczególnie wtedy, kiedy cierpią ze względu na wiarę w Niego. Dla Apostołów cierpienie chrześcijanina ze względu na Jezusa nie było karą, czy sądem, ale zaszczytem i honorem. Cierpienie z powodu wiary w Chrystusa oznacza bowiem uczestnictwo w Jego cierpieniach – to jak cierpieć razem ze swoim Panem, gdy nami pogardzają (bo Nim pogardzano), gdy nas wyśmiewają (bo Jego wyśmiewano), gdy nas policzkują (bo Jego policzkowano, bito i chłostano), gdy nas opluwają (bo Jego opluwano), gdy nas prześladują (bo Jego prześladowano). W ten sposób chrześcijanin cierpi razem ze swoim Panem, bo „Sługa nie jest większy nad Pana swego. Jeśli Mnie prześladowali i was prześladować będą” (J 15:20), oraz jest „podobny do Niego w Jego śmierci” (Fil 3:10). Apostoł Paweł już od nawrócenia wiedział, że będzie cierpiał ze względu na Chrystusa, gdyż Pan objawił to Ananiaszowi w słowach: „Ja sam bowiem pokażę mu, ile musi wycierpieć dla imienia Mego” (Dz 9:16).

Zatem Hiob, jako wierząca osoba w Wybawiciela, był doświadczany i cierpiał przez szatana z powodu swojej wiary w Odkupiciela, a posługując się powyższą analogią Apostołów, cierpiał również z Chrystusem i razem z Nim został wywyższony, gdyż „poznał Go” i przez wiarę „doznał mocy Jego zmartwychwstania”. Hiob tak naprawdę nie cierpiał z powodu swojej prawości i uczciwości, lecz z powodu swojej bogobojności i wiary w Odkupiciela, który był przyczyną jego prawego i uczciwego życia. Hiob cierpiał ze względu na Chrystusa! Również w tych chwilach, gdy „przyjaciele” wmawiali mu grzech, obłudę i kłamstwo, a potem szydzili z niego. „Błogosławieni jesteście, gdy was będą znieważać, prześladować i wypowiadać wszelką niegodziwość, kłamiąc przeciwko wam ze względu na Mnie” (Mt 5:11). Choć Pan przez kilka miesięcy nie odpowiadał na wołania cierpiącego Hioba, a on głęboko przeżywał Jego milczenie, to nie odsunął się od Hioba, lecz cierpiał razem z nim. Hiob tylko o tym nie wiedział. Bóg Ojciec również cierpiał razem z ukrzyżowanym Synem, choć Syn cierpienia Ojca nie czuł i nie widział, gdy przyjmował na siebie karę śmierci w zastępstwie wszystkich grzeszników (2 Kor 5:21). Chrześcijanin, który doświadcza cierpień z powodu wiary w Chrystusa, staje się uczestnikiem Jego cierpień, a Chrystus cierpi razem z nim i obecny jest w jego cierpieniu. On go też pociesza przez nadzieję odkupienia i zmartwychwstania. Dlatego apostoł Paweł mógł powiedzieć, że pomimo prześladowań – nawet kończących się śmiercią za wiarę w Chrystusa – Jego uczniowie nigdy nie są przez Niego opuszczeni: „Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni; zakłopotani, ale nie zrozpaczeni; prześladowani, ale nie opuszczeni; powaleni, ale nie pokonani; zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło. Zawsze bowiem my, którzy żyjemy, dla Jezusa na śmierć wydawani bywamy, aby i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło” (2 Kor 4:8-11). Ukamienowany na śmierć Szczepan był również uczestnikiem cierpień Chrystusa, „niosąc śmierć Jezusa na swoim ciele”. Jego siłą był Chrystus, w którego był wpatrzony (Dz 7:52-60), tak jak siłą Hioba był Wybawiciel, w którego był wpatrzony i który „jako ostatni stanie nad prochem moim” (Hi 19:25-27).

Hiob jest więc nie tylko obrazem Chrystusa, jest także obrazem Kościoła (ludu Bożego), który cierpi z powodu Chrystusa i uczestniczy w cierpieniach swojego Pana. Czy uczestnictwo Kościoła „w cierpieniach Jezusa” nie może obejmować również przeżywania chwil trwogi z powodu milczenia Boga, skoro Jezus ją przeżywał (Mt 27:46) i Hiob, który był przekonany, że Bóg zakrył przed nim swoją twarz? Z eschatologicznej nauki Chrystusa i ksiąg Słowa Bożego wynika (zwłaszcza Księgi Daniela i Apokalipsy, por. Konstanty Bulli: Księga Daniela, Antoni Godek: Apokalipsa), że tuż przed powrotem Chrystusa na ziemię, kiedy rozpocznie się czas ucisku Kościoła Jezusa, lud Boży będzie przeżywał trwogę (jak Hiob i Jezus), lękając się, że został pozostawiony sam: „Sam lud Boży będzie się obawiał, że Pan go opuścił i że wkrótce zginie z ręki nieprzyjaciół. Będzie to czas strasznej trwogi. Dzień i noc wierni będą wołać do swego Boga o pomoc. Niepobożni będą się cieszyć, szyderczo pytając: »Gdzie jest wasza wiara? Dlaczego Bóg nie uwalnia was z naszej ręki, skoro – jak twierdzicie – jesteście Jego ludem?«. Ale oczekujący wybawienia przypomną sobie, co z szyderstwem mówili kapłani i starsi ludu obecni przy śmierci Chrystusa na krzyżu Golgoty: »Innych ratował, a siebie samego ratować nie może, jest królem izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża, a uwierzymy w Niego« (Mt 27:42)… Dlatego czas ucisku będzie dla nich skrócony. »A czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do Niego we dnie i w nocy, chociaż zwleka w ich sprawie? Powiadam wam, że szybko weźmie ich w obronę« (Łuk. 18,7-8)” Wielki Bój, roz. „Czas Ucisku”, Ellen White, str. 436.

Historia Hioba jest obrazem wiary człowieka wierzącego (i Kościoła), którego jedyną nadzieją w życiu, także w najtrudniejszych jego chwilach, jest Jezus, i który po najboleśniejszych próbach i zmaganiach otrzyma „w stosownej porze” od swojego Wybawiciela odpowiedź, uwolnienie i wywyższenie: Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z Nim umarliśmy, z Nim też żyć będziemy; jeśli z Nim wytrwamy, z Nim też królować będziemy” (2 Tm 2:11-12).

Piotr Stanisławski