Nie musimy być naukowcami ani psychiatrami, aby wiedzieć, że życie jest trudne.

Mieszkam w niewielkiej osiedlowej społeczności, w połowie składającej się z mieszkańców związanych jak ja z pobliskim uniwersytetem. Kiedy słyszę z daleka sygnał karetki pogotowia, zastanawiam się, czy ratują kogoś, kogo znam. Pewnego ranka wiozłem dzieci do szkoły, kiedy w pewnej odległości ujrzałem migające światła — czerwone, niebieskie. Domyśliłem się, że zdarzył się wypadek drogowy. Okazało się, że samochód dostawczy uderzył w samochód osobowy, którym kierowała kobieta. Podbiegłem do policjanta i zapytałem o tożsamość ofiary. Pokazał mi prawo jazdy kobiety i zapytał: „Zna pan ją?”. Znałem. Była to żona jednego z wykładowców. Gdzie jest Bóg? Bohater Psalmu 121 mówi: „Pomoc moja jest od Pana, który uczynił niebo i ziemię. Niechaj nie da się potknąć twej nodze, niech nie drzemie stróż twój. (…)

Pan strzec cię będzie od wszelkiego zła, strzec będzie duszy twojej”1. Będzie strzegł? Od wszelkiego zła? Czy Bóg się jednak zdrzemnął? Więc skąd bierze się zło? Jak można twierdzić, że Bóg jest dobry, skoro dzieje się tyle okropności? To ostatnie pytanie jest zawarte w słowie teodycea. Jest to teologiczny termin oznaczający ludzkie starania, by w jakiś sposób, pomimo istnienia zła i cierpienia, bronić dobroci, mądrości i miłości Boga. Ale czy to w ogóle możliwe? Coraz trudniej żyć na świecie wśród narastającego cierpienia. Jednak chyba nigdy nie było łatwo. Od upadku Lucyfera, a potem Adama i Ewy, Bóg miał ciągle problem z zarazą zła.

Bóg dobrowolnie wziął na siebie winę i odpowiedzialność za cierpienie ludzkości, skupiając w ten sposób na sobie uwagę swego ludu, póki wierzący nie dorośli do tego, by lepiej zrozumieć, kto naprawdę jest odpowiedzialny za istnienie zła. Stary Testament ukazuje wzruszający obraz Boga, który jest z nami w naszym cierpieniu. Izajasz ujrzał Go tam, gdy pisał: „We wszelakiem uciśnieniu ich i on był uciśniony”2. Kontekst wskazuje, że Izajasz wspomina tu historię cierpień ludu Bożego, starożytnego Izraela. Kiedy byli zranieni, Bóg też był zraniony; kiedy cierpieli, Bóg też cierpiał, wraz z nimi znosił ich ucisk. W czym tkwi tajemnica tego dziwnego, zastępczego przeniesienia ludzkiego cierpienia prosto do serca Boga? To tajemnica rodzicielstwa. Jeśli Bóg jest tak bardzo dotknięty cierpieniem, a jednocześnie wszechmogący, to dlaczego dopuścił, by cierpienie w ogóle zaistniało? Dlaczego nie zatrzyma samochodu potrącającego człowieka albo nie zatrzyma choroby? Dlaczego woli cierpieć z nami? Dlaczego nie położy kresu złu i cierpieniu?

Odpowiedzią jest trudna historia starotestamentowego patriarchy Hioba. Księga Hioba to jedyne miejsce w Starym Testamencie, gdzie zaglądamy za kulisy ludzkiego dramatu, by przyjrzeć się zmaganiom między Bogiem a szatanem. Zasady uczciwej walki i wolności nakazują Bogu, by pozwolił szatanowi rozwijać jego niszczycielskie plany na ziemi. Ponieważ szatan oskarżył Boga i stwierdził, że jedynym sposobem, w jaki Bóg może zyskać przyjaciół, jest przekupienie ich błogosławieństwami. Istnienie ludzkiego cierpienia nieustannie przypomina nam, że ten świat nie jest naszym domem. Nasza prawdziwa ojczyzna jest w niebie. Póki żyjemy na tej ziemi, będziemy cierpieć z powodu niszczycielskiej furii szatana, który twierdzi, że świat i jego mieszkańcy należą do niego.

1 Ps 121,1-3.7. 2 Iz 63,9.

Dwight Nelson

Skrót artykułu. Całość już do przeczytania w wersji elektronicznej, PDF lub EPUB miesięcznika „Znaki Czasu” lub w już niebawem wersji papierowej w dużych salonach Empik.


źródło: znakiczasu.pl