Bóg obiecał, że ewangelia  będzie głoszona na całym świecie. Czy jednak już dotarła do wszystkich ludzi na Ziemi? Ile osób nie słyszało jeszcze nigdy o Jezusie? Ile osób, które słyszało o Jezusie coś z tym w swoim życiu zrobiło? Czy tempo rozprzestrzeniania się ewangelii jest satysfakcjonujące? Ile to jeszcze potrwa?

Czy tego rodzaju pytania wzbudzają Twoje zainteresowanie?

Pastor Władysław Polok podczas kazania 15 października zastanawiał się nad odpowiedzią na te i inne pytania w kontekście odpowiedzialności wszystkich chrześcijan za misję prowadzenia innych do Jezusa.

By odpowiedzieć na powyższe pytania, musimy zadać kolejne. Czym jest chrzest w życiu chrześcijanina? Po co on jest? Dlaczego jest tak istotny?

Chrzest jest dowodem akceptacji zbawienia jakie mamy w Jezusie Chrystusie.

Czym dla nas był chrzest? Warto odświeżyć sobie osobiste wspomnienia, zwłaszcza gdy po latach szarej rzeczywistości, tej boskiej energii w naszym życiu brakuje.

Tak naprawdę, chrzest jest właściwym wyświęceniem do szczególnej misji, jest ordynacją do działania na rzecz zbawienia innych. W 1 liście Piotra 2, 9-10 podkreślono, że jako chrześcijanie jesteśmy królewskim kapłaństwem – ludźmi specjalnie skierowanymi do działania na rzecz Jezusa Chrystusa.  To powołanie w sposób szczególny zostało zaakcentowane właśnie przez chrzest każdego z nas.

Doskonałym przykładem efektów brania na serio tej ordynacji jest historia z Dziejów Apostolskich z 18 rozdziału. Pojawia się tam Filip, zaangażowany chrześcijan, który wyjaśnia Etiopczykowi poganinowi – zainteresowanemu Pismem Świętym na czym polega sekret zbawienia. Ten obcokrajowiec był na tyle poruszony tym co usłyszał, że został ochrzczony jeszcze tego samego dnia.

Nie wiemy jakie były dalsze losy tego człowieka. Z historii natomiast możemy się dowiedzieć, że właśnie w Etiopii do XIV wieku zachowywana  była czysta biblijna wiara (kościół koptyjski), która rozprzestrzeniła się również do Egiptu, Armenii i jeszcze dalej. Być może właśnie ten człowiek wziął na serio to szczególne powołanie do działania.

My również, jako ochrzczeni, równocześnie ordynowani, mamy to szczęście by opowiadać innym kim dla nas osobiście jest Jezus Chrystus. (Bo przecież Kimś ważnym dla nas jest skoro zdecydowaliśmy się dobrowolnie i świadomie na chrzest). Co ciekawe, ta misja zgodnie ze słowami z Apokalipsy Jana 20, 6 nie kończy się tu na Ziemi, ale również będzie kontynuowane na Nowej Ziemi po przyjściu Jezusa.

Pytanie tylko, po co ewangelizować wszechświat? Po co  mówić o Jezusie tym w niezliczonych galaktykach, którzy nigdy nie doświadczyli grzechu, którzy nigdy nie zbuntowali się przeciwko Bogu?

Z prostej  przyczyny. Będziemy mówić  we wszechświecie o naszym osobistym doświadczeniu Bożej miłości, o zbawieniu na które w żadnym stopniu nie zasłużyliśmy. Nadal będziemy oddzieleni do tej szczególnej misji, po to by Ci którzy nigdy nie doświadczyli piętna grzechu, widząc nas – zbawionych – wielbili Boga, z jeszcze większą energią i wdzięcznością. By lepiej zrozumieli Boga i to co On zrobił dla ocalenia niewielkiej liczby istot z maleńkiej, w skali kosmosu, planety Ziemia.

Dlatego tak ważnym jest byśmy we właściwy sposób rozumieli cel chrztu i to olbrzymie szczęście jakie otrzymaliśmy od naszego Zbawcy – możliwość dzielenia się z innymi dobrą nowiną o Jezusie. Im więcej nas potraktuje na serio swój chrzest, tym więcej osób szybciej dowie się o Jezusie. Efekty trudno przewidzieć, poza jednym – Jezus przyjdzie na Ziemię jeszcze raz, po każdego który Go słuchał … na serio słuchał.

Co z tym zrobimy…?

Tomasz Dutkowski

fot. Błażej Owczarek