Gdy w pewne sobotnie nabożeństwo starszy zboru podszedł do mnie i zaprosił na spotkanie nauczycielskie w następny sabat, po powrocie do domu zadałem sobie pytanie, chyba pierwszy raz w życiu – jaki jest najważniejszy, główny cel Szkoły Sobotniej? Czy jest nim przypominanie sobie historii biblijnych, które ulegają zatarciu w naszej pamięci albo poszerzanie jej wiedzy, poznawanie nauk o Bogu; czy zgłębianie Boskich tajemnic, analizowanie i rozwiązywanie trudnych teologicznych zagadnień i dylematów; może nauka na błędach innych, a jeśli tak, to skąd mamy pewność, że wyciągnięte wnioski zmieniają nasze postępowanie; a może budowanie i wzmacnianie wiary współbraci, a jeśli tak, to co ją konkretnie wzmacnia i buduje?

Wkrótce zrozumiałem, że żadna z powyższych odpowiedzi nie spełnia tego najważniejszego celu służby Słowa Bożego prowadzonej podczas lekcji Szkoły Sobotniej. Nikt z nas, w tym nauczyciel Szkoły Sobotniej nie wie, co w swoim sercu przeżywa brat, czy siostra, która siedzi obok nas w małej grupie. Nie mamy wglądu w to, jak wyglądają jej relacje z Bogiem, jaką ma więź z Chrystusem, nie wiemy co przeżyła w mijającym tygodniu, miesiącu, a nawet w całym ostatnim roku, czy jej wiara nie przygasa, a ona nie przeżywa rozczarowania lub zastanawia się, czy przychodzić jeszcze na Szkołę Sobotnią. Wie to jedynie Bóg. O tym, czy lekcja przybliży ją i pozostałe osoby bliżej Jezusa zadecyduje to, czy Jezus zostanie w niej wywyższony. Wywyższenie Jezusa jest najważniejszym celem lekcji Szkoły Sobotniej.

„Jak Mojżesz wywyższył na pustyni węża, tak również potrzeba, aby i Syn Człowieczy został wywyższony. Wówczas każdy, kto w Niego wierzy, będzie miał życie wieczne” (Jan 3:14 BWP).

Wywyższenie Jezusa jest głównym celem lekcji Szkoły Sobotniej, każdej lekcji w każdy Sabat. Wywyższenie Go nie jest jednorazowym doświadczeniem i aktem, który wyraziliśmy podczas swojego chrztu i wyznania wiary. Nie ogranicza się także do słów modlitwy, którą zawsze kończymy słowami – choć i o tym zapominamy – „W imieniu i zasługach Jezusa Chrystusa. Amen”. Wywyższanie Jezusa, Syna Bożego i Zbawiciela jest nierozłączną częścią całego życia chrześcijańskiego, jest także integralną częścią nauczania i głoszenia Słowa Bożego. „Potrzeba” wywyższania Jezusa osobom niewierzącym, aby mogły w Niego uwierzyć, jest tak samo aktualna dla wierzących, aby żywa wiara mogła w nich trwać. Nie czynią tego jednak poznawane nauki biblijne i poszerzana wiedza. Nie one zachowują wiarę i odmieniają serca, co najwyżej poruszą umysł, który ponownie się zachwyci. Za każdą historią biblijną i każdą nauką Pisma Świętego kryje się Chrystus, nawet jeśli tego nie dostrzegamy. Większość przekładów tekstu z Jana 3:14 stosuje wyrażenie „Syn Człowieczy musi być wywyższony”. Bo rzeczywiście Chrystus musi być wywyższony, aby mógł zostać poznany i poruszyć serce człowieka, w którym zrodzi się żywa wiara i zakotwiczy w Nim.

Aby zwrócić naszą uwagę jak ważna jest to prawda, Jezus powtarza tę myśl drugi raz: „A gdy Ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę” (Jan 12:32).

Słowa te nie zawierają wyłącznie tej wielkiej, ponadczasowej prawdy o ogromnej sile przyciągania miłości Chrystusa objawionej na krzyżu, która jest zdolna przyprowadzić do Niego wszystkich ludzi gdy ją poznają. To także ponadczasowa prawda o życiu codziennej wiary Jego naśladowców, która wzrasta i wzmacnia się, kiedy Chrystus jest każdego dnia wywyższany. Czy wiara Noego, Abrahama, Izaaka, Jakuba, Józefa, Mojżesza, Daniela, czy apostoła Pawła przyciągnęła nas do Chrystusa? Nie. Uczynił to Chrystus swoją miłością i swoim słowem. Czy ich wiara utrzymuje nas przy Chrystusie? Nie, to Jego miłość i żywe Słowo ją utrzymuje. Czy tych mężów przyciągnęła do Boga wiara ich przodków? Nie. Każdego z nich z osobna do Boga przyciągnęła Jego miłość, Jego Słowo i obietnice, wśród których największa dotyczyła Zbawiciela mającego w przyszłości odkupić ich i rodzaj ludzki. Czy okazywana przez nich wiara w Boga i Jego obietnice ich wywyższała? Nie, ona wywyższała Mesjasza i Baranka Bożego. Swoją wiarą nie wywyższali siebie lecz obiekt swojej wiary – Boga, którym był Chrystus. Nasza wiara również nie wywyższa nas, tylko Tego, który zrodził ją w naszym sercu swoją miłością i swoim Słowem. Nie znajomość nauk o Bogu i nie wiara bohaterów biblijnych utrzymują zatem naszą wiarę, utrzymuje ją Jezus Chrystus gdy mamy z Nim więź, tak jak ich wiarę utrzymywała bliska z Nim więź. Bohaterowie wiary przyciągają nasz wzrok, lecz nie pozostawiają go długo na sobie i swojej wierze (tego na pewno by nie chcieli) ale kierują go na źródło i siłę swojej wiary – na swego Boga, którym był Jezus. W wywyższaniu Chrystusa w nauczaniu Słowa Bożego i przez Jego naśladowców, zawarta jest tajemnica przyciągania serc do Zbawiciela. Jeśli zapomnimy o tym podczas lekcji Szkoły Sobotniej, to jej uczestnicy opuszczą ją wpatrzeni w kogoś innego. Być może w nas, w naszą wiarę i wiedzę, którą będą podziwiać zamiast podziwiać Chrystusa, którego nie wywyższyliśmy i na Niego ich wzroku nie skierowaliśmy. Wywyższanie Chrystusa jest potrzebne nie tylko słuchającym, ale także przekazującym prawdy wiary, aby nie pomyśleli przez chwilę, że to ich służba, „nauczycielstwo” lub wiara buduje i wzmacnia wiarę słuchających, przybliża ich do Chrystusa i wpływa na ich serce. Czyni to tylko Bóg w mocy Ducha Świętego; i nie przez naszą wiarę lecz przez wywyższonego Jezusa. Im bardziej Jezus jest wywyższony, tym mocniej na serce może oddziaływać Duch Święty.

Czy podczas studium lekcji możemy wywyższyć Abrahama, Izaaka, Józefa, Mojżesza, czy apostoła Pawła bardziej niż Chrystusa? Możemy, jeśli omawiając ich życie nie dostrzegliśmy związku i zależności ich postępowania, odwagi, mądrości, posłuszeństwa, a nawet wiary, od Jezusa – Boga, który był ich mocą oraz bezpiecznie prowadził. Przekonanie, że każde nauczanie Słowa Bożego jest automatycznie wywyższeniem Chrystusa, nie jest takie oczywiste. Uczeni w Piśmie i faryzeusze znali wszystkie doktryny i nauki wiary, lecz Syna Bożego nie poznali i Go nie wywyższyli. Ponad Niego wywyższyli doktryny, nauki oraz swoją tradycję. W końcu Jezus im powiedział: „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie” (Jan 5:39). Pisma nie dają żywota wiecznego, one składają świadectwo o Jezusie, a życie daje Chrystus. On jest prawdą. Nawet znajomość biblijnych nauk nie gwarantuje zbawienia. Ile Pism składa świadectwo o Chrystusie? Wszystkie. Każda księga składa o Nim świadectwo i Go wywyższa, a wraz z Nim jego Ojca. Więcej, nie ma historii i wydarzenia opisanego w Piśmie Świętym za którym nie kryje się Syn Boży, które by Go nie dotyczyło, do Niego się nie odnosiło, na Niego nie wskazywało, Go nie dotykało albo w Niego nie uderzało. Nie ma jednej karty w Słowie Bożym, która byłaby oderwana od Chrystusa. To najgłębsza i najważniejsza lekcja jaką możemy wyciągnąć dla służby Słowa Bożego, dla życia naszej wiary, życia duchowego i wszystkiego co czynimy. Jeśli Pisma składają świadectwo o Jezusie, to czy my nie powinniśmy składać tego samego świadectwa o Jezusie podczas „badania” każdego Pisma? Badania każdej nauki Pisma? A lekcja Szkoły Sobotniej jest właśnie badaniem Pism. Stąd, każda lekcja poruszająca jakikolwiek temat powinna w końcowym rezultacie wskazać na Jezusa i o Nim dać świadectwo. Każda lekcja powinna być chrystocentryczna. Studiowane podczas lekcji tematy i historie biblijne są jak różne szlaki na które wchodzimy z różnych stron góry i idziemy nimi przez kilkadziesiąt minut na sam szczyt. I tym szczytem jest Jezus Chrystus. Choć szlaki przechodzą przez inne miejsca, mają inną topografię, inną trudność i chodzą nimi inne osoby, to zawsze prowadzą na szczyt – do Chrystusa. On jest celem każdej wspinaczki. On jest celem każdej lekcji. Tak jest też z całym Pismem Świętym: wszystkie drogi, dróżki, ścieżki, trakty, aleje i szlaki tematyczne prowadzą do Jezusa Chrystusa – Syna Bożego, Syna Człowieczego, Zbawiciela, Odkupiciela, Mesjasza, Pomazańca, Baranka, Pana, Pana Panów, Prawdy, Drogi i Życia, Słowa, Pasterza, Króla Królów, Arcykapłana, Emmanuela, Pośrednika, Orędownika, Cudownego Doradcy, Boga Mocnego, Ojca Odwiecznego, Księcia Pokoju, Sędziego, Boga, Jahwe. Jezus musi być perspektywą i zwieńczeniem każdej lekcji Słowa Bożego, każdej nauki wiary jaką prowadzi nauczyciel, gdyż On jest „Początkiem i Końcem”, „Pierwszym i Ostatnim”, „Alfą i Omegą”. Trzymając się tej chrystocentrycznej zasady spełniamy oczekiwanie i zapewnienie Jezusa, że „wszystkich pociągnie do siebie” gdy Go wywyższymy i o Nim złożymy świadectwo. I często tak czynimy, jednak także często w czasie lekcji o tym zapominamy.

Jezus nie poprzestał jednak na dwukrotnym powtórzeniu prawdy o potrzebie Jego wywyższenia.  Uczynił to trzeci raz:

„Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem” (Jan 8:28).

Czy te słowa o „wywyższeniu” Jezus skierował tylko do Żydów, którym tak długo próbował wyjaśnić kim jest, że to On prowadził ich przodków, patriarchów i naród? Może jedynie do osób niewierzących? One dotyczą wszystkich ludzi, włączając wierzących. Wyrażają głęboką prawdę o poznaniu i doświadczeniu Jezusa, a mianowicie, że istnieje ścisła zależność pomiędzy wywyższaniem Chrystusa w swoim życiu – w świadectwie wiary, słowach, czynach i nauczaniu – a Jego poznaniem i doświadczeniem. Wywyższenie Jezusa – czyli postawienie Go we wszystkim na pierwszym miejscu – ma poznawcze i duchowe konsekwencje. Ma wpływ na naszą wiarę i jej zrozumienie, a w konsekwencji na siłę naszej wiary i pojawianie się jej owoców, w tym na zwycięstwo w chwilach próby. Słowa Jezusa możemy też odczytać w taki sposób: „Jeśli nie będziesz Mnie wywyższać w swym codziennym życiu i nie stanę się dla Ciebie najważniejszą osobą, nie poznasz kim naprawdę Jestem. Być może poznasz wiele nauk biblijnych studiując Pisma, „drogę”, którą kroczyłem głosząc dobrą nowinę o Królestwie Niebieskim, może poznasz „prawdę” o Mesjaszu zawartą w Słowie Bożym, może całe moje „życie” jakie prowadziłem przez 33 lata. Lecz czy Mnie wywyższyłeś ponad wszystko i poznałeś Mnie osobiście?”.

„Oby nabrali otuchy i zjednoczeni w miłości doszli do całego bogactwa i pełnego zrozumienia, do głębszego poznania tajemnicy Boga – Chrystusa. W Nim są wszystkie skarby mądrości i poznania (Kol. 2:2-3 BP).

Chrystus jest Bożą tajemnicą. Tajemnicą obecną w każdej księdze Pisma Świętego, w każdej jej nauce, w wierze każdego bohatera wiary, w każdym doświadczeniu jego wiary, która nieustannie opierała się na Nim – na obietnicy i nadziei którą On dał, na Jego Słowie, Jego miłości i Jego działaniu. On jest tajemnicą każdego naszego zwycięstwa, spełnionego dobrego uczynku, a nawet każdej dobrej myśli (Jan 15:5). Bez Niego nawet wierzyć głęboko nie potrafimy, gdyż „nasza” wiara to w rzeczywistości Jego dzieło zrodzone Jego Słowem w naszych sercach (Rzym 10:17), które Go wpuściło (Obj. 3:20) i pozwoliło Mu skutecznie działać. Jezus jest wszystkim i we wszystkich wierzących (Kol. 3:11), którzy Go wywyższają i codziennie piją u Niego wodę życia (Jan 7:37-38), u którego też sięgają po wszystkie skarby mądrości i poznania (Jan 7:38). Apostoł Paweł wiedział, że Jezus Chrystus jest źródłem i przyczyną doświadczenia wiary całego ludu Bożego, latarnią w jego historii, perspektywą i punktem odniesienia w ocenie jakichkolwiek zdarzeń i którychkolwiek ludzi, a także busolą chroniącą go przed zbłądzeniem w labiryncie tysięcy pułapek, z którego wyjść na wolność można tylko jednymi drzwiami – przez Jezusa (Jan 10:9). Spoglądanie na wywyższonego Jezusa jest naszą koniecznością w każdej godzinie życia. Tak często będziemy na Jezusa spoglądać, jak często będziemy Go wywyższać.

„Biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary” (Hebr. 12:1-2).

Piotr Stanisławski